
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
joshua_ada pisze:Co ja mam powiedzieć? Że popieram wychodzenie kota na zewnątrz?
To byłoby niezgodne z moim sumieniem ani zapatrywaniem.
A już zwłaszcza w sytuacji kota, który swoje przeżył!*
Ale poza tym jednym aspektem jestem ZA! To duża szansa dla Patrola na prawdziwy dom! Na razie bidul siedzi w klateczce, w klinice, a tu szykuje się perspektywa czułości, miłości i dachu nad głową. Mam nadzieję, że mysza_87 zapewni mu opiekę i bezpieczeństwo (moskitiery oraz w przyszłości balkon zabezpieczony - na plus!), a może nawet i to wychodzenie nie okaże się konieczne? Podziwiam szczerość i widząc, że mysza_87 przeżyła smutne dzieje poprzedniego kota, zrobi wszystko by nie musieć takich tragedii znów doświadczać (ani jej futrzasty przyjaciel)...
Jednak rozumiem, że przywiezienie Patrolka byłoby możliwe dopiero po kuracji. Bo trzeba:
1. codziennie podawać antybiotyk (czyli codzienne wizyty w klinice albo robienie samemu)
2. po wszystkim zdjąć/wyjąć usztywnienie
Może ja czytam pomiędzy wierszami, ale chyba mysza_87 nie może się na razie tego podjąć,
więc fantastycznym wyjściem byłby tymczasowy domek (w W-wie, okolicach lub w innym mieście z dostępem do kliniki) dla Patrolka i potem przekazanie myszy_87
Tak?
---
* w moim mniemaniu długie i bezurazowe życie kota wychodzącego zakrawa na cud. Ulica, samochody, psy, płoty, dziury, pobicia...
[/b]joshua_ada pisze:Co ja mam powiedzieć? Że popieram wychodzenie kota na zewnątrz?
To byłoby niezgodne z moim sumieniem ani zapatrywaniem.
A już zwłaszcza w sytuacji kota, który swoje przeżył!*
Ale poza tym jednym aspektem jestem ZA! To duża szansa dla Patrola na prawdziwy dom! Na razie bidul siedzi w klateczce, w klinice, a tu szykuje się perspektywa czułości, miłości i dachu nad głową. Mam nadzieję, że mysza_87 zapewni mu opiekę i bezpieczeństwo (moskitiery oraz w przyszłości balkon zabezpieczony - na plus!), a może nawet i to wychodzenie nie okaże się konieczne? Podziwiam szczerość i widząc, że mysza_87 przeżyła smutne dzieje poprzedniego kota, zrobi wszystko by nie musieć takich tragedii znów doświadczać (ani jej futrzasty przyjaciel)...
Jednak rozumiem, że przywiezienie Patrolka byłoby możliwe dopiero po kuracji. Bo trzeba:
1. codziennie podawać antybiotyk (czyli codzienne wizyty w klinice albo robienie samemu)
2. po wszystkim zdjąć/wyjąć usztywnienie
Może ja czytam pomiędzy wierszami, ale chyba mysza_87 nie może się na razie tego podjąć,
więc fantastycznym wyjściem byłby tymczasowy domek (w W-wie, okolicach lub w innym mieście z dostępem do kliniki) dla Patrolka i potem przekazanie myszy_87
Tak?
---
* w moim mniemaniu długie i bezurazowe życie kota wychodzącego zakrawa na [b]cud. Ulica, samochody, psy, płoty, dziury, pobicia...
maxiking pisze:i co dalej ?
.... z domkiem....
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510, lucjan123 i 86 gości