Byłyśmy właśnie na drugim odrobaczaniu. Musiałyśmy trochę poczekać, więc wszyscy dookoła zostali gruntownie skrzyczani, potem w akcie zemsty za trzymanie gwiazdy w kolejce wetka została spryskana tym ustrojstwem na odrobaczenie

. Ja zresztą też

.
Potem było wieeelkie żarcie, a teraz drzemka u mnie na kolanach

.
No i przyznam się do czegoś. Cholera ciężka, myślałam, że wystarczająco uważam! A tu zamykałam lodówkę i nie spojrzałam w dół

, i przytrzasnęłam lekko Divę

. Wiadomo, że nie miotnęłam tymi drzwiami od lodówki i w ogóle, ale po prostu zagapiłam się, nie upilnowałam

.
Żeby od razu uspokoić: małej nic nie jest, nawet wtedy nie miauknęła, a zaraz potem zjadła kolację, biegała, skakała etc. Co nie zmienia faktu, że, jak widać, nie potrafię jej całkiem upilnować
