
Od wczoraj są u mnie 4 koty

Dołączyła do nas kotka perska, 8 lat, szara z liliowymi znaczeniami.
Przywiozłam ją, dzięki uprzejmości Pani dyrektor, już wczoraj do domu

Jest malutka jak na persa, futerko wystrzyżone, oczyska wielkie i zółciótkie - niesamowity miziak

Zajmuje chwilowo prywatny apartament (pokój mojej córki), ma do swojej dyspozycji całe łóżko, prywatną toaletę (już skorzystała, siusiu zrobiła), karmę do wyboru - miękkie i suche (zdecydowanie preferuje suche, miękkie tylko wącha).
Do tego dodam, że ja mam pecha, jeśli chodzi o dokocenia...
Trafiają mi się agresorzy

Leny (dla przypomnienia) terroryzował moje rude, Fiona terroryzuje aktualnie Lenego...
Nowa kotka zdecydowanie nie lubi innych kotów, albo się poprostu boi - wyjaśni się z czasem...
Wczoraj podeszłam z nią do mojej mamy na chwilę, otworzyłam transporter w celach pokazowych - Kotka przeszła między łapami psa i nawet nie drgnęła. Dopiero jak pies zaczął być natrętny, fuknęła na niego.
Natomiast jak przyniosłam transporter do domu i postawiłam na podłodze, towarzystwo rzuciło się do ogladania nabytku - kotka w oka mgnieniu z miziastej, przeobraziła się w agresywną, wściekłą bestię - warczała, prychała i machała łapka...
Potem okazało się, że nie wpuści żadnego z kotów do pokoju mojej córki...
Dla domowników jest okazem dobra i spokoju, przepełnionym miłością, a dla kotów: burza z piorunami...
Mówie wam, poprostu mam pecha jakiegoś...
Nic to, krople Bacha na agresję już się dla mnie szykują, napoje całą czwórkę, będę miała w domu koty-kwiaty
