mnie strasznie denerwuje takie podejście, i jest mi wstyd że mój własny ojciec nie może zrozumieć że kot może wyskoczyć za ptakiem, albo wypaść. Jak koty jechały na wakacje do babci to jęczał że balkon musiał mi pomóc osiatkować, bo nie wypadną, a jak wypadną to znaczy że głupie i dobrze

Odnośnie wątku.
Ja na początku, jak zdecydowałam że chcę kota, chciałam rudaska. Obdzwoniłam schroniska, kupiłam gazety z ogłoszeniami, znalazłam! jest mały rudas, w Gdańsku, nic to, pojadę! zakupiłam wszystkie gadżety, pożyczyłam transporter, pojechałam. Pani kiedy mnie zobaczyła od razu zmieniła zdanie. Nie podobało mi się, kiedy pytała kto mnie utrzymuje- rozumiem pytanie w stylu czy wiem że kot kosztuje, ok, ale to już jest wścibstwo. Gdzie mieszkam, ile pokoi, czemu sama, ile mam lat -oooooj nie, za młoda, imprezy napewno, kot nie będzie miał spokoju, nie będe się nim zajmować itd a przecież jemu trzeba gotować 4 razy dziennie KASZKĘ MANNĄ NA MAŚLE. Powiedziała że za tydzień jak kociak skończy 3 miesiące. ok. Zgodziłam się na wizytę, nawet żeby ona go przywiozła zobaczyła gdzie mieszkam. Dzień przed umówionym terminem pani dzwoni i mowi że przykro jej, jestem za młoda. Naprawdę jestem w stanie to zrozumieć, ale dlaczego nie była szczera od początku? Później widziałam że kociaki jeszcze dłuuuuugo u niej były.
I tak naprawdę, cieszę się że mi go nie dała, bo nie miałabym dziś Frania. Bo mam świadomość że go uratowałam.