Ja mam kurcze prorocze umiejętności. Pod koniec zeszłego tygodnia zamówiłam sobie na wszelki wypadek parwoglobulinę. Akurat nie było, ale caniserin własnie wczoraj dotarł.
Dostały końską dawkę caniserinu (TEORETYCZNIE jest to duża dostawa przeciwciał, w znacznie większym stężeniu niż w krwi), kroplowki, antybiotyki, torecan, czekam jeszcze na dowóz tfx, ma być niedługo...
jakoś nie cieszy mnie perspektywa robienia im tego samotnie w domu codziennie, ale nie chcę ich męczyć wożąc metrem... no trudno, nabiorę wprawy...
na razie czują się znakomicie, co mnie ABSOLUTNIE ZMYLIŁO wczoraj wieczorem. Jeden był trochę bardziej śpiący (i to on wymiotował), więc mu dałam w nocy troche kroplówki. Dziś - jasne lejące się kupy i telefon o ich siostrze. W lecznicy test - ewidentny.
na pewno potrzebujemy DUŻO kciuków. o sprawach finansowych na razie nie myślę, dopiero jak minie wstępny wstrząs
