*Schronisko Opole - Ola - [*]*

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 31, 2007 15:50

Olusiu - trzymaj się dzielnie.

Domek na ciebie czeka.

Boo77 - nie umiem wyrazić słów smutku. :(
Jednak trzeba mieć nadzieję.

Jestem z Wami.
Gdybym mogła w jakiś sposób pomóc - daj znać.
Ostatnio edytowano Wto lip 31, 2007 16:51 przez -Buffy-, łącznie edytowano 1 raz

-Buffy-

 
Posty: 18666
Od: Wto maja 15, 2007 20:14

Post » Wto lip 31, 2007 16:36

Patrycjo, tak bardzo mi żal! Dopiero siadłam do komputera od naszej rozmowy. Jeszcze miałam nadzieję, że będzie dobrze.
Od wczoraj myslę o Oleńce, bo czułam, że coś złego sie z nią dzieje, dlatego do Ciebie pisałam. Nie sadziłam jednak, że jest tak źle.
Wiem, że z daleka łatwo gadać, doradzać ale proszę ratuj Oleńkę! Obiecuję, że pomogę jak tylko będę mogła. Jutro mam dostac wypłatę, wpłacę pieniążki na konto. Jeżeli nie znajdzie się dom w Opolu a DT z Krakowa zrezygnuje z jakiegos powodu to ja jestem w stanie nawet zabrać Oleńkę do siebie i ja leczyć. Wiem, że mąż będzie marudził i sie awanturował na poczatku, ale w tej chwili tylko Oleńka się dla mnie liczy. To pierwszy kotek z opolskiego schroniska, którego znalazłam na Forum. Ona najbardziej chwyciła mnie za serce ze wszystkich forumowych kotków.
Ogladam jej zdjęcia, tych kilka które tu są. I nie przyjmuje nawet mysli o jej uspieniu. Nie może tak byc, że wszystko co po Oleńce zostanie to smutek i te kilka fotek. Ona nie może odejść nie wiedząc co to własny dom, co to własny Duzy. Jeżeli nie będzie nadziei, a Ola nie będzie cierpiała to jeżeli się zgodzisz wezmę ja nawet na ten krótki czas, który jej pozostanie. Niech nie umiera samotna, jeżeli ma odejśc to ja zrobie wszystko, żeby odeszła szczęsliwa i kochana.
Najgorsze, że ja teraz wyjeżdzam. Wyjzad był juz zaplanowany dawno, nie mogę zrezygnować. Będę dopiero 10 czy 11VIII. To tak długo! Nie wiem jak wytrzymam tyle czasu bez żadnych informacji o Oli. Cały czas wierzę, że jej stan się poprawi. Pisz do mnie proszę czasami co sie dzieje. I pamietaj o tym co napisałam. Jak tylko wrócę wezmę Olę do siebie. Wiem, że podróż do Poznania to kawał drogi, ale jeżeli miałaby być uspiona, to chyba można zaryzykowac. A może akurat w domowych warunkach nabierze sił do walki z chorobą.
Badaj kota regularnie. Kot Ci nie powie, że źle się czuje, a kiedy zauważysz może być za późno...
Obrazek

Karotka

 
Posty: 4972
Od: Pon maja 14, 2007 12:03
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lip 31, 2007 17:07

Karotko
Jesteś wspaniałą osobą.

Sama wzięłabym maluszkę do siebie, ale jak wiesz, przy moich dwóch urwiskach, nie gwarantuję, że Olusia nabrałaby sił.

Mała terrorystka Tysia, sama jest jeszcze malutka i na pewno chciałaby się ciągle bawić i męczyłaby Olusię.
Dla Kici - podejrzewam - byłby to zbyt duży stres.
Dwa maluchy w domu - to jak dla tak tolerancyjnej kocicy, jaką jest Kicia - byłoby za dużo.

Mam nadzieję, że wszystko ułoży się pomyślnie - Olusia wyzdrowieje i pojedzie do swojego wymarzonego domku.

Olusiu - trzymaj się, kocinko dzielnie.

-Buffy-

 
Posty: 18666
Od: Wto maja 15, 2007 20:14

Post » Wto lip 31, 2007 18:46

Przepraszam, że nie pisałam. Buffy wybacz, że nie odebrałam Twoich telefonów. Nie mogę myśleć bo oszaleję, nie mogę zaglądać do wątku Drobinki bo wyję, nie mogę patrzeć na zdjęcie Lucjana bo... już nie wiem co.

Mam wrażenie, że to ja przynoszę tym kotom pecha. Każdemu z tych kotów udało mi się znaleźć dom, może i tymczasowy czasami ale dom. Dwoje z nich już nie żyje. Życie Oli wisi na włosku. Może ja faktycznie nie powinnam się do niech zbliżać???

Właśnie wróciłam do domu. Odebrałam wyniki Oli. Zawiozłam do, moim zdaniem, najlepszej wetki w Opolu. Dr Asia niestety potwierdziła tamte opinie. Jest koszmarnie źle. Kot nie powinien nawet już funkcjonować. Ale ponieważ Ola nie ma żadnych konkretnych objawów chorobowych, a nawet coś tam je, dr Asia kazała zrobić testy na FIV i FeLV. To po pierwsze. Jeśli któryś będzie pozytywny, nie będzie innego wyjścia jak pożegnać się z Olą. Natomiast jeśli testy będą negatywne to po pierwsze zabieramy się za śledzionę. Być może tutaj jest problem, gdyby tak było, śledzionę można usunąć i kot spokojnie będzie żył.
Będę walczyć do końca, wykorzystam każdą możliwość.

Niestety jeśli to będzie białaczka lub FIV wyjścia nie będzie...

Przepraszam. Przepraszam wszystkie koty. Przepraszam Was.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Wto lip 31, 2007 19:25

Boo77 - nie zapominaj o jednym - wielu kocinom uratowałaś życie.

I jeszcze wiele uratujesz.
Jesteś im bardzo potrzebna.

Jeżeli jest nadzieja dla Olusi - trzeba wierzyć i dać Jej szansę.
Trzeba również wierzyć, że Dr Asia zrobi wszystko co w jej mocy, żeby uratować życie Oli.

Bez Ciebie, Olusia nie miałaby żadnych szans.

Jeżeli jednak nie będzie dla Olusi nadziei - wszystkie Ją pożegnamy i tak jak Ją kochamy - pozwolimy jej spokojnie odejść.

Wiem, jakie to bolesne, kiedy ukochane zwierzątko nas opuszcza, ale czasami jest to dla niego najlepsze wyjście.

Patrycjo - jestem z Tobą i kiedykolwiek będziesz potrzebowała pomocy - zawsze możesz na mnie liczyć.

-Buffy-

 
Posty: 18666
Od: Wto maja 15, 2007 20:14

Post » Śro sie 01, 2007 0:52

Buffy, nie jestem cudowna. Wierzmi, że nie...
Gdybym była to zamiat siedzieć przed kompem i dopingowac Ole z daleka juz dawno wizięłabym ja do siebie.
Może wtedy byłoby inaczej...
Niestety człowiek nie zawsze może zrobic to do czego skłania serce. Jeżeli mieszka sie z innymi, trzeba sie liczyc z ich zdaniem.
Mój mąz patrzy na te sprawy nieco inaczej niz ja... Do tej pory mu ulegałam ale w tej sytuacji jestem w stanie zignorowac jego burczenie i zabrać Olę. Jakos to przezyje, tak jak przezył inne koty, które sprowadziłam do domu. Różnica będzie tylko taka, że tamte koty same pojawiły sie na moje drodze zupełnie przypadkowo, zniecka, a Olę sama wypatrzyłam i będzie to całkowita premedytacja. Jeżeli Patrycja się zgodzi, to jestem w stanie zaryzykować i zabrać Oleńke do siebie. Nawet jeżeli miałaby u mnie mieszkać krótko zrobie wszytko, żeby ten czas był dla niej radosny, spokojny i beztroski.

Patrycjo, nie mysl w ten sposób! Ty robisz dla tych kotków najwięcej. To dzieki Tobie od czasu do czasu świeci dla nich słoneczko. To Ty je odwiedzasz, przytulasz. leczysz. Gdyby nie Ty nikt by o nich nie wiedział. Wiem, że umierają, a to boli. Ale gdyby nie Ty odeszłyby bezimienne. A tak nie odchodzą tak całkiem na zawsze, będą żyły w Tobie, we mnie, w każdym kto interesował się ich losem.
Przemyśl proszę moja propozycje Patrycjo. Ona jest delikatna, ale ma wielką wolę życia. Taka siła czyni cuda. Cały czas mam nadzieję, że Oli sie uda i wyjdzie z tego. Musi tylko znaleźć domek. W schronisku nie ma szans. Jeżeli żaden z domków nie zechce Oli, to ja ją zabiorę. Niech ją tylko ktos zabierze ze schroniska na te 10 dni, ja wróce dopiero 10VIII. Ola chce żyć, dlatego nie można Oli tego życia odbierać. Jeżeli ma odejść, to niech zazna w życiu jeszcze troszkę radości i miłości.
Badaj kota regularnie. Kot Ci nie powie, że źle się czuje, a kiedy zauważysz może być za późno...
Obrazek

Karotka

 
Posty: 4972
Od: Pon maja 14, 2007 12:03
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sie 01, 2007 13:02

Boo77 pisze: Ale ponieważ Ola nie ma żadnych konkretnych objawów chorobowych, a nawet coś tam je, dr Asia kazała zrobić testy na FIV i FeLV. To po pierwsze. Jeśli któryś będzie pozytywny, nie będzie innego wyjścia jak pożegnać się z Olą. Natomiast jeśli testy będą negatywne to po pierwsze zabieramy się za śledzionę. Być może tutaj jest problem, gdyby tak było, śledzionę można usunąć i kot spokojnie będzie żył.
Będę walczyć do końca, wykorzystam każdą możliwość.

Niestety jeśli to będzie białaczka lub FIV wyjścia nie będzie...



Ale te testy bywają pozytywne same z siebie, choćby u tych kotów, które miały tylko kontakt z wirusem białaczki a nie są zakażone. FIV też nie jest specjalnie miarodajny. Kilka miesięcy walczyłam o znalezienie opieki dla kotki z dodatnim FIV-em, po czym przy kolejnych testach okazało się, że wszystkie negatywne i niepotrzebnie spędziła kilka tygodni w piwnicy w odosobnieniu a ja, jak kretyn, szukałam niezakoconego domu i to też dla Oleńki.

Olcia, walcz kocinko, nie daj się malutka!

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 01, 2007 18:17

Zapomnieli zabrać testów :( Więc musimy czekać do piątku :(
Martwi mnie jeszcze jedna rzecz, Ola miauczy jak się ją dotyka. Jakby przy dotknięciu wszystko ją bolało :(

Będę walczyć o nią ile będę mogła. Niestety jeśli testy wyjdą pozytywne, nie mam gdzie jej odizolować, nie wiem co będzie. :(
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Śro sie 01, 2007 19:38

Boo77 - nie znajduję żadnych słów pocieszenia.
Wiem, jak to ciężko, kiedy nasz ulubieniec choruje.
Na pewno ją coś boli, ale nie potrafi nam tego powiedzieć.
Chce się poskarżyć i wyraża to miauczeniem.

Musimy jednak pamiętać, że Olusia została znaleziona bardzo schorowana.
Jak sama napisałaś - "nie rokowała dobrze", "była skrajnie wyczerpana".
Z czasem dopiero i po podaniu Zylexisu, trochę się poprawiło.
Może to nawrót choroby?

Ale Olusia ma jeszcze szansę, więc dajmy ją jej i nie traćmy nadziei.

Nie poddawajcie się.

Jeżeli będę mogła pomóc w jakikolwiek sposób - możesz na mnie liczyć.

-Buffy-

 
Posty: 18666
Od: Wto maja 15, 2007 20:14

Post » Czw sie 02, 2007 0:32

Milczę, ale śledzę. Jeśli nie tak jak chciałam, ale w ogóle będę mogła jakoś pomóc, to jak w dym...
Wierzę, że się uda.

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Czw sie 02, 2007 7:14

lutra pisze:Milczę, ale śledzę. Jeśli nie tak jak chciałam, ale w ogóle będę mogła jakoś pomóc, to jak w dym...
Wierzę, że się uda.


Lutro, bardzo dziękuję Ci za pamięć i za telefon.
O ile nie będzie to wirusówka bądź trzustka, może uda nam się Olę ratować.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw sie 02, 2007 10:23

jakieś nowe wieści o Oleńce? oczywiście wszyscy czekają na pozytywne

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 02, 2007 10:47

Tweety pisze:jakieś nowe wieści o Oleńce? oczywiście wszyscy czekają na pozytywne


Wczoraj wieczorem było o tyle ok, że kotka je. Przy tej morfologii nie powinna już stać na nogach a co dopiero jeść.
Tak jak pisałam testów wczoraj zapomniano przywieźć do schroniska, będą zrobione jutro.
Słuchajcie, jeśli Ola ma FIVa lub białaczkę, to jeszcze nie oznacza wyroku śmierci. Możemy jej pomóc podając interferon i wszystko co możliwe by przedłużyć jej życie o ile będzie poprawa i kotka nie będzie cierpiała. W związku z tym bardzo, bardzo Was proszę rozejrzyjcie się za domem w którym nie ma kotów, bądź są koty chore. Wiem, że to prawie niewykonalne, ale może? Ja ze swojej strony zapewniam wszelką pomoc, wetów, interferon, wszystko co trzeba. Tylko żeby Ola miała szansę...
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw sie 02, 2007 17:17

Olusiu - nie mogę zapewnić ci domku. :(

Ale wierzę, że uda ci się zwalczyć wstrętne choróbsko, bez względu na to, cokolwiek to jest.
Walcz - jesteś przecież tak dzielną kocinką. :)

-Buffy-

 
Posty: 18666
Od: Wto maja 15, 2007 20:14

Post » Pt sie 03, 2007 9:53

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 675 gości