Szymkowa pisze:Boo, martwisz mnie swoim stanem zdrowia. Mnie kręgosłup też dokucza, więc wiem co to jest. No cóż...stałaś mi się bliską osobą, Patrycjo.
No cóż Szymciu, jak i Ty mnie, i czas się z tym pogodzić
Ale tak serio dziewczyny, wiem, że może jestem rozklejającą się osobą, moi koledzy z pracy pytali się kiedyś mojego TŻeta czy mam twardą d**ę bo serce to mam strasznie miękkie

Bardzo często siedząc w biurze, za biurkiem, gdzie mam klientów, czytając forum potrafię się poryczeć i muszę biec do kibelka.
Bardzo związałam się z kotami, z forum no i oczywiscie z Wami wszystkimi. I nie umiem już się odwiązać

I mam nadzieję, że nie będę musiała! Z żadnych przyczyn ani zależnych ani nie zależnych ode mnie!
A ze świeżych wieści to koty chyba mają się nawet, nawet ok
Oczywiście co do Bajaderki i Ptysi to zaraz uzupęłnię parę zdań w ich wątkach.
Nutce, myślę, że można już też założyć wątek adopcyjny, tylko muszę zrobić nowe zdęcia

Chyba już ze spokojem mogę napisać, że Nutkowemu życiu już nic nie zagraża. Najbardziej zaklejony jest wciąż nosek. Oczka oba są otwarte, już nie są zapuchnięte. Lewe oczko wciąż z bielmem, ale mam nadzieję, że nasze leczenie przyniesie skutek. Dzisiaj przywiozłam małej piłeczkę z dzwoneczkiem do zabawy, ona bardzo lubi się bawić

Niestety apetycik jakoś troszkę słabszy. Nutka bardzo lubi wylegiwać się na słońcu razem ze swoją mamą Aresztantką.
Niestety kuracja Peritolem nie podziałała na Macieja. Kotuch nadal odmawia normalnego jedzenia. Jedyne co mi się udało to namówić go dzisiaj do zjedzenia sowjej ulubionej surowej nereczki. Specjalnie rano biegusiem do sklepu, do znajomej, czy aby na pewno świeża nerka i takie tam

nerkę wyparzyłam, pokroiłam i zaniosłam Maćkowi. Postawiłam nereczkę w misce obok koszyczka, Bajaderka powąchała, chyba nawet skubnęła kawałeczek, ale stwierdziła chyba, że to świństwo

Natomist Maciej jest wychowany na nerkach i jest to chyba jedyna rzecz jaką ten kot jeszcze je. W przyszłym tygodniu wezmę dla Maćka leki przeciw depresyjne od naszych wetów. Bo nie chcę go stracić! Wieczorem, gdy byłam na ostatnim kropieniu oczek i nosków nereczki w misce już nie było

Tyle dobrego.
Myślę, że nasze koty funkcjonują dobrze dzięki Beta Glukanowi, myślę, że to chyba jednak działa, bo udało mi sie jakoś opanować tę zarazę. Jedna nowa srebrna kotka /chyba kotka?/ jest zakatarzona, muszę się za nią zabrać.
Dziś do schroniska trafił półtora roczny czarny kocur Feliks, przyniosła go pani która przyszła z synkiem, który rzekomo ma uczulenie na Feliksa. Dziwne, że oddają kota dopiero po takim czasie

Dziecko nie wydawało się zmartwione rozstaniem z ukochanym zwierzątkiem, ani też nie wyglądało na alergika

, mamusia za to była, ehhh nie wiem jak to powiedzieć

powiedziała, że kot był raz szczepiony, na pytanie czy szczepienie było powtórzone po miesiącu odpowiedziała, że nie i zarządała byśmy już my zaszczepili Feliksa. My z Baśią na to, ze schronisko nie ma pieniedzy, dlatego wszystkie koty są zasmarkane i większość jest nieszczepiona, a szczepienia sa tu luksusem. Pani nawet nie zaproponowała, że zostawi pieniądze na szczepionkę dla Feliksa

Ogólnie dała genialny przykład swojemu dziecku co się robi z niechcianymi rzeczami żeby pozbyć się ich z domu. Na odchodne powiedziała do przerażonego kota zamkniętego w czterech ścianach boksu, za kratą "zobacz jak masz tu ładnie", noż ******** mać!
Wyć się chce!
No to tyle chyba z weekendowych wieści. Mam nadzieję, że jutro nie będzie gorzej
Adoptujkota - cudny bannerek! Ogromniaste dzięki
[/img]