Hello, Tu Domeq.
Oczywiście żyjemy.
Nasze życie wpisuje się w pewien schemat.
Mała za dnia mieszka w podziemiu,
wychyla łepek, mruży oczka, ale jak nie daj Boże
ruszę palcem albo powieką, zmyka aż się kurzy!
Czesem podstępnie po walce na śmierć i życie
biorę ją na ręce i pieszczę - wtedy mruczy
i jest cudownie... aż do momentu, kiedy
kończy się przytulanie...
Wtedy wszysko wraca do normy - czyli do podziemia.
I każde skrzypnięcie fotela jest sygnałem do ucieczki.
Kiedy się bawimy sreberkiem,
połowa zabawy to chowanie się do norki
i walka ze strachem...
W nocy, kiedy jest ciemno Mała
nabiera takiej odwagi, że muszę
spać ze stoperami w uszach.
W mieszkaniu wszystko lata jak w pralce...
Nad ranem miski są puste, kuweta pełna...
Ot taki wirtualny kotek...
