Nic się nie stało. Jest jak było. Manipulowałam przy gg i pewnie dlatego Iburg nie udało się ze mną porozmawiać.
Wczoraj była wetka.Mówiła coś o sterydzie ogólnie działającym 48 godzin, ale po dyskusji stwierdziła, że ranka się goi i można z tym poczekać. Tak więc Czarna jest tylko na suchym RC dla alergików, który uwielbia i pochłania duże ilości. Dobrze znosi koszulke-bokserkę z bandaża . Mało drapie się i smarowana maścią ranka goi się dobrze.
Nie ustają tylko te dziwne ataki i warczenia. Są nieraz długie przerwy i w czasie jednej z nich myślałam, że już jej przeszło, ale to było złudne.
Czasem wydaje mi się, że te ataki są mocniejsze.Pomyślałam, że je sfilmuję i pokażę wetowi. Inaczej się nie da, bo jak ona ma postawić diagnozę, jak tego nie widzi? Kotka w czasie ataków jest rozdrażniona i zła. Nie da się dotknąc. Drapie i bije. Syczy.
Kotka jest grzeczna, już nas zaakceptowała. Łasi się i barankuje, ale wielką miziaczką nie jest. Jak ma dosyć to i łapką potrafi przyłozyć. Charakterek ma ostry. jest rozmowna i odpowiada, jak się do niej mówi. Taki kochany diabełek.
Cały czas sama się siebie pytam:
- Czy ona wyjdzie z tej alergii czy będzie musiała być do kończ na diecie?
- Co robić, gdy zagoją się ranki, a te dziwne ataki nie ustaną?
-Czy można ją z tymi atakami oddać do nowego domu?