» Sob wrz 24, 2005 10:48
Luiza już po drugim śniadanku, nosek bardzo zawalony, oczka też, przecieram zwilżonym ciepłym wacikiem, nie lubi tego, ale muszę, strupki po nocy ledwo schodzą. Zrobiłam jej nowe posłanko, wiklinowe, wyściełane ręcznikiem, rozkłada się i leżakuje.
Ona patrzy z nadzieją, chce żyć, chce na pewno.
Krople do nosa i oczek przyjmuje z niecierpliwością, nie lubi tego, najchętniej poprostu była by z człowiekiem.
Boję się, że będzie skazana na tą łazienkę, to taka mała przestrzeń z małym okienkiem, z resztką dziennego światłą, bez słońca, z żarówką tylko.
Muszę mieć nadzieję, ze ona się wyleczy, ona musi się wyleczyć, przecież nie moze do końca swych dni mieszkać pomiędzy pralką i sedesem.