Kicorek, mam nadzieję, że jutro Twoją ciekawość zaspokoję. Niestety do wczoraj miałam sporo innych zajęć i nie dałam rady zajrzeć do Smyka. Dzisiaj mecze – sama rozumiesz....
Jutro dzień wolniejszy, więc wybiorę się na zakupy przeciwko uszatkom
A teraz do rzeczy:
Kotka sobie wychowałam...
Nie powiem, że od zawsze Elza była „księżniczkowata”. Miewała swoje humorki i okazywała je dosyć wyraźnie. Podobało się nam to nawet, szczególnie, że nasza druga kotka – Fantasia, to typ kota wiecznie zadowolonego. Ale dzisiaj nasza mała Księżniczka nieco przesadziła....Siedziałam sobie w fotelu z Fantasią na kolanach, Elza zaś spała u TŻ-a. W którymś momencie obudziła się, przeciągnęła i zażądała (tak, zażądała) zabawy. Pan uległ

. Wziął ukochane patyczki i zaczął rzucać. Normalnie Elza za patyczkami szaleje, ale nie dziś. Dziś bardziej denerwowała ją Fantasia śpiąca na paninych kolanach... Obserwowała rzuty Pana, a i owszem, ale bawić się nie chciała... W którymś momencie zdecydowała się wreszcie interweniować. Wskoczyła na podnóżek i jak nie zaczęła się awanturować:evil:. Myślałam, że coś jej dolega, ale nie. Wystarczyło odłożenie Fantasii, by nasza mała złośnica przyniosła mi patyczek do zabawy...
I tak przy dwóch kotach wyrosła nam rozkapryszona jedynaczka. Chyba jednak źle wychowuję swoje koty....
A tak wygląda (prześwietlona nieco) kocia złośnica:
