saskia pisze:Nika, a nie wiesz może ile przyjmują do schroniska? Bo chciałabym wiedzieć czy ich liczba chociaż trochę maleje...
wyglada na to, ze sytuacja jest opanowana, tzn ilosc kotow powoli maleje

Sa przyjecia, ale w ostatnim okresie jest mniej przyjec niz adopcji
No i jeszcze jedno- czy panuje już plaga małych kociaków czy wciaż jest ich niewiele i znajdują szybko domy?
w zeszlym roku o tej porze mieli ok 60-80 kociakow w klatkach i ok. 80 doroslych kotow. Teraz...... GORA 10-15 MALUCHOW JEDNOCZESNIE

To sa moje obserwacje potwierdzone przez nich.
Od 4 lat akcja sterylizacji idzie pelna para, terminy sa pozajmowane na 2 miesiace do przodu (wiem, bo odsylam tam ludzi), tyle jest ludzi chetnych wysterylizowac dziczki. Mowia, ze wzrasta swiadomosc karmicieli i coraz wiecej osob sterylizuje u nich wolnozyjace kotki. Co roku ilosc maluchow przynoszonych do schroniska maleje i ..... ida bardzo szybko

Nie siedza w schronisku dluzej niz kilka dni, dlatego malymi nie zajmuje sie wcale (zanim znajde mu dom, to juz jego klatka ze 3 razy zmieni mieszkanca). Wiekszosc ludzi przychodzi po kociaki/szczeniaki, to wiadomo, ale wzrasta tez ilosc adoptowanych doroslych zwierzat, bo ludzie nie maja czasu na nauke szczeniaka czy kociaka, nie maja ochoty na zniszczenia. To dobrze rokuje dla doroslych zwierzakow, a te glownie siedza w schroniskach latami. Na dodatek wiecej ludzi woli kota, bo teraz pracuje sie po 12 godzin, nie ma warunkow na psa. Niestety zle to wrozy psom, bo przybywa ich lawinowo

Po pierwsze ludzi nie stac na psa, po drugie nie maja czasu sie nim zajmowac i coraz wiecej doroslych psow trafia do schroniska

Teraz jest ich prawie 500

Niestety szczeniaki tez na okraglo laduja w schronisku

Tylko ze wsi nie dostaja zwierzat, bo ich populacja tam jest "regulowana" (czyli.....

)
Tajga jest chora i nie mogę teraz jechać do schroniska, żeby nic jej nie przywlec, ale jeśłi są małe, których nikt nie chce, postaram się coś wymyśleć...
Moge powiedziec to z cala odpowidzialnoscia- nie ma takiej potrzeby

Wszystkie kociaki znajduja domy, albo natychmiast, albo po kilku dniach.
Zapowiedzialam w schronisku, ze jakby ktos przyniosl miot do karmienia butelka, to zamiast usypiac, maja mi dac znac- ja odkarmie. Nie wiem, czy z tego skorzystaja

No i trafiaja sie niewatpliwie kociaki bardzo chore, ktore tam nie przezyja, ale ja za rzadko tam bywam, by wylapac takie sytuacje

Telefonicznie to nikt mi nie powie przeciez. Pewno wiele kociat umiera juz w domach

Oni staraja sie izolowac kociaki od innych kotow, ale jak sie trafi miot zakatarzony, to nikt nie robi kwarantanny-laduja w klatce z innymi maluchami

U kociakow to kwestia kilku dni, aby cos zlapac i zachorowac, ja za rzadko tam bywam, by wylapac takie momenty, gdzie zabranie kociaka ratuje mu zycie
