Kicorek pisze:DeDe pisze:Kicorek pisze:Miło czytać takie wieści
A Lunarek i jego wspaniała postawa, wow!

Hehe... Lusiek zdemoralizował mi Parysa

To grzeczne persiątko z duzym upodobaniem drze gazety, skacze z rozpędu na kredens i paca łapką Luśka w głowę z wyżyn podusi na stoliku "gazetowym"(którą zaanektował jako swoje ulubione miejsce), kiedy Lusiek siedzi na dole.
A Lusia muszę szybko kastrować, bo obawiam się, ze kiedy dojrzeje to miedzy kocurami może dochodzić do bójek... a tu kasy niet

Ale, na razie jest ok - po co się martwić na zapas?
Polka-demolka

. Lunar był pierwszy w domu, więc wie, co należy robić, a co nie, a Parysek jest pojętny

.
Aż za bardzo
No i, oczywiscie, Parys zaczął wchodzić na łóżko... na razie tak dosyć niesmiało, ale jednak

Wczoraj nawet polezał trochę na poduszce, wyciągnięty jak basza, i mruczał, mruczał, mruczał...
będę teraz miała trochę czasu dla kotów, bo rozchorowałam się i do wtorku mam L 4. Mogę je poobserwować
Doszłam do wniosku, że koty reagują na swoje imię (a nie tylko na ton głosu). Moje ewidentnie reagują - Lunar przybiega, kiedy go wołam, a na "Parysa" nie reaguje i odwrotnie - no, jest tylko jedna sytuacja, kiedy mogę sobie wołac dowolnie: gdy otwieram drzwi do kuchni albo trzymam w ręku miseczkę
Dzisiaj rano z kolei przeżyłam chwilę grozy: Parys wskakiwał na parapet z wyzyn telewizora (co mu do głowy przyszło, aby akurat taką drogę obrać???) i... wpadł na kaktusy... po czym jeszcze szybciej wypadł
Chyba pół godziny wyciągałam mu kolce z futra, a w dodatku "poszkodowany" usiłował mi pomagać - w czym usiłowałam mu przeszkodzić (bałam się, że się pokaleczy w pyszczek).