Z pamiętnika Tosi:
Dziś przyszła po mnie Kasik30. Jak weszła to jeszcze nie wiedziałam co się święci dlatego bez problemu dałam się pomiziać (co widać na zdjęciach

). Ale nagle Kasik włożyła mnie do klatki (na szczęście w posłanku!!!) i zamknęła!

I zapakowała do auta

I pojechałyśmy. Nie lubię podróży. Oj, nawet bardzo

Przez cała drogę koncertowałam, głośno krzyczałam: "Wypuśćcie mnie stąąąd!!!" Ale najgorsze było dopiero przede mną

Przyszłyśmy do jakiegoś dziwnego domu, a tam, jak tylko się otworzyły drzwi klatki zobaczyłam kotkę, bardzo podobną do mnie do której Kasik mówi: "Figa". No i ja się chciałam z nią nawet pobawić, ale ona nie chce, wiecie?

Cały czas łazi za mną, warczy i syczy

A ja najlepiej się czuję pod kaloryferem bo wtedy mam zabezpieczone tyły... Nie no, nie żebym się jej bała, patrzę na nią z politowaniem i prawie pukam się łapą w czoło... i myję się albo drzemię albo wody popiję... i nawet zrobiłam qpę do jej kuwety

(no bo moja jest mniejsza to co się będę ograniczać, nie??

) Kasik ciągle za nami chodzi (mówi, że ma urlop wychowawczy

) i jak Figa syczy albo warczy za bardzo to mówi z wymówką: "Oj Fiiiiga..."... ale to nie bardzo pomaga

Zobaczymy co będzie w nocy, Kasik rozmawiała przez telefon i podsłuchałam, że zwykle Figa śpi z nią, ale przecież na takim wielgachnym łózku znajdzie się chyba jakiś skraweczek dla takiego malutkiego koteczka jak ja, prawda??

Zwłaszcza, że wujo średniak przyjedzie dopiero w niedzielę...
No i tyle na razie, zmęczona jestem trochę tym dniem i średnio zadowolona bo tęsknię za Zosią i Ewą (tofam Was dziewczyny!!!) i kotami i pieskami i pacjentami... no ale może się przyzwyczaję... i może Figa kiedyś mnie polubi...?
Pozdrawiam
Tośka
