Pamiętacie
Żabunię, kicię, która jadła zawsze z
Szarusiem nad rzeczką? Zniknęła z wątku jakoś tak pół roku temu. Od tego czasu kicia jest u nas w domu. Zabraliśmy ją, bo miała tak straszną grzybicę, że masakra. W ogóle to zniknęła nam na jakiś czas. Potem raz wyjrzała zza krzaczka, potem Iza widziała ją w piwnicy opuszczonej kamienicy. Łącznie nie widzieliśmy jej jakoś koło 2 tygodnie. Chyba wtedy Ala z Darkiem
JózefK. pytali o nią- spotkaliśmy się przy stołówce
Szarusia jak wracałem z lotniska.
Potem znajoma, która mieszka nad rzeczką- opiekuje się Funią( dlatego nie ma już zdjęć, ani kotka nie jest na liście na pierwszej stronie) mówiła, ze widziała czarną kotkę z duża plamą łysej powierzchni na plecach.
Przez ok. 2 tygodnie nie było kotki w ogóle, nie pokazała się ani razu, a potem jak wróciła to już była mocno wyłysiała na głowie i na pleckach. I wtedy przyszła na podwórko. Sąsiadka zapukała, ze jakiś kot na podwórku jest, którego nie widziała wcześniej i, ze się koło wejścia do budynku kręci. Iza poleciała po nią i szybciutko do kennela w domu. Wizyta u weta, potem maści na grzybicę...
Pisaliśmy na wątku wtedy o Murzynku, którego zabił samochód. Żabunia przyszła na podwórku dzień później.
Futerko Żabuni ładnie odrosło:

Kicia jest bardzo ostrożna, lubi nieintensywne głaskanie.Akceptuje inne nasze koty, ale nie wchodzi z nimi w bliższy kontakt. Może mieć koło 10 lat, a do nas do karmienia pierwszy raz przyszła ok. 3 lata temu.