Zimą kotka jest zabierana do mieszkania i nocuje w łazience . Są tam jeszcze 2 koty w domu . W każdym razie ten kot tam siedzi pod tymi drzwiami , nawet teraz a jest minus 6 a ma być minus 8 w nocy .I ma tą budkę pustą, jeszcze zaniosłam tam dziś koc , żeby było przyjemniej , wsypałam przy wejściu do budki suchej karmy a ten kocurek nie chce tam wejść . Sprawdzałam parę godzin temu czy wszedł , świecąc z okna latarką i teraz znowu sprawdzilam i on wciąż siedzi przed tą budką . Nie rozumiem tego . Ta budka ma pomiędzy ściankami styropian, ale i tam wiem , że na mrozy się nie nadaje. Lepsze są budki styropianowe . No nieważne teraz, martwi mnie to że przy tej temperaturze, ten kot tej budki nie wykorzystuje . A na pewno to lepsza opcja , niż siedzenie na zewnątrz. Ja mam już 4 koty w wynajmowanym mieszkaniu . I naprawdę nie mogę następnego, ale próbowałam mimo wszystko, czy ten kot da się zbliżyć do siebie ale mimo , iż się odzywa a w zasadzie miauczy cały czas i robi wygibasy,to nie ma możliwości by go złapać na ręce. A w akcie bardzo ale to bardzo , głębokiej desperacji, byłam skłonna go zabrać chociaż na noc, aczkolwiek mam świadomość, że prawdopodobnie , miałabym oznakowany moczem pokój , w tym wynajmowanym mieszkaniu, które na wiosnę opuszczamy . Ale i tak byłam skłonna go zabrać. Nie dał się, ledwo go musnełam , jak wyciągam ręke to czasem ostrzegawczo warczy po kociemu i również mnie drapnał .
No i tak siedzę i jak święcę tam latarką te 100 metrów dalej i widzę że on nadal pod drzwiami siedzi, zamiast wleźć do budki, to się załamuje. przecież on może zamarznąć . Niby jest odzywiony, bo nie jest bynajmniej wychudzony , ale to niczego nie zmienia a wiem że ta babka go nie wpuści . Raz z nią rozmawiałam, że on pewnie jest porzuconym kotem , bezdomnym , bo na to wskazuje jego zachowanie , i pewnie chce aby go wpuściła . A ona sugerowała , że jej kocurek w domu też szaleje i robi wygibasy, bo nie jest wykastrowany i że ten kot , pewnie też czuje kotki itp itd. Ale wiem , że kotki ma po sterylce, nie mają rui . Więc raczej można wykluczyć, że dlatego przesiaduje . Moim zdaniem przesiaduje akurat tam, bo czuje koty i też chce wejść do środka . Ale to co mnie martwi teraz, to właśnie ten fakt, że ten kocurek nie wykorzystuje budki i woli marznąć . Czy ktoś jest to w stanie wytłumaczyć ?
Jak w ostatnim czasie były deszcze, to go nie widziałam tam pod drzwiami, czyli gdzieś musiał się podziać i chować przed deszczem a przed zimnem się nie schowa biedak ?
jutro ma być cieplej , ale środa i czwartek znowu spadnie temperatura . Nawet jak jutro kupię budkę z styropianu, to pewnie przyślą w nowym roku .
A nie mam pewności, czy do niej wejdzie, skoro do drewnianej nie chce

Ba , nawet kartonowy domek od kotów wyniosłam , dałam tam gruby koc, przykryłam , żeby chociaż w to wszedł , bo koty lubią kartony a on nic. Co z okna latarką poświece, to widać że wciąż na zewnątrz pod drzwiami siedzi

EDIT , tak tylko gwoli ścisłości dodam, że teraz uważam że ten kocurek może być i pewnie jest, kotem który miał dom .Bo nie wierzę że, zimą siedziałby poza domem i jadł poza domem . latem gdy sie pojawiał , to wierzyłam iż jest kotem wychodzącym , który przychodzi aby wśród zieleni , powygrzewać się w słońcu . Potem przyszła jesień , nie widywałam go już i odetchnęłam z ulgą, myśląc sobie , że zimno to już pewnie woli siedzieć w domu. I właśnie jakieś 2 tygodnie temu , spotkałam tą sąsiadkę i ona mi powiedziała że ten kot jej przesiaduje pod drzwiami i miauczy i się wygina , i że chyba mają ten swój okres, bo ciepło było przecież w listopadzie jeszcze i szaleje. Teraz uważam , że ktoś tego kota porzucił, mimo że jest okrągły nadal , i jakoś tak tutaj trafił w okolice no i , aż trafił pod drzwi sąsiadki .