Misia Fiv+ZDROWE dzieci- białaczkowy kocurek z Mrzeżyna[*]

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 23, 2016 0:59 Re: JAK SYJAMSKIE i marmurki...-horror i tyle

to się zesrało
:(
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Śro lis 23, 2016 11:17 Re: JAK SYJAMSKIE i marmurki...-horror i tyle

Nie miałam kota z FIV, ale gdzieś na forum czytałam, że to bardzo zaraźliwe nie jest, mniej w każdym razie niż FeLV, a i białaczką też koty nie zarażają się tak łatwo.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56204
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw lis 24, 2016 9:44 Re: JAK SYJAMSKIE i marmurki-W JAKIM WIEKU TESTY FIV U KOCIĄ

PROSZĘ O INFO OSOBY Z DOŚWIADCZENIEM W JAKIM WIEKU TESTY FIV U KOCIĄT SĄ MIARODAJNE?
Czytam,że po 6mcu,w innym miejscu,że jak przestaną ssać i spadną przeciwciała przekazane przez matkę ? Ile to ma trwać?

Kocięta mają ok.4m-cy , narazie wszystkie były testowane i są ujemne.
Obrazek
Wiem,że powinno się powtórzyć testy,ale to kupa kasy,więc kiedy?

Czy możliwe ,że małe są ujemne ,a mama FIV+? Czy mamy test jest fałszywie dodatni,czy małe się nie zaraziły po prostu? W literaturze jest,że mogły się nie zarazić 8O ?
Z drugiej strony ponoć bywają fałszywie dodatnie testy? Czy tylko PCR dałby pewną odpowiedź?

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Czw lis 24, 2016 9:53 Re: JAK SYJAMSKIE i marmurki-W JAKIM WIEKU TESTY FIV U KOCIĄ

Matka nie musi zarazić kociąt FIVem - to się naprawdę trudno przenosi.
Sytuacja, że matka jest dodatnia, a kociaki ujemne, jest jak najbardziej możliwa.
Ujemne testy u kociąt są wiarygodne w każdym wieku :) No, na tyle, co u każdego kota, czyli fałszywy wynik może się trafić, ale to raczej przypadkiem.
Tylko w wypadku dodatnich testów u kociąt trzeba czekać do 6 m-ca, bo to faktycznie mogą być przeciwciała od matki, ale akurat te FIVowe b. długo się utrzymują.

Dodatni test (u matki) zawsze trzeba powtórzyć. Ja powtarzam paskiem w labie i dopiero w przypadku rozbieżności robię pcr, ale można pcr od razu.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 24, 2016 9:56 Re: JAK SYJAMSKIE i marmurki-W JAKIM WIEKU TESTY FIV U KOCIĄ

'naukowi' ludzie mówią, że powyżej 3 miesiąca testy powinny byc wiarygodne
ale .... róznie to bywa w przypadku testów kasetowych
fakt ad. tego, że matka mogła nie zarazić
fakt ad. tego, że testy bywają zarówno fałszywie dodatnie jak i fałszywie ujemne (w ciągu ostatnich ok. 3 lat przerabiałam fałszywie dodatni - łacznie na 3 wykonane w ciągu 24godzin, 1 był dodatni, 2 kolejne ujemne u tego samego kota)
tak, PCR jednoznacznie i autorytarnie zaneguje lub potwierdzi

edit
chyba pisałyśmy w tym samym czasie
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Czw lis 24, 2016 13:43 Re: JAK SYJAMSKIE i marmurki-W JAKIM WIEKU TESTY FIV U KOCIĄ

Jeszcze zbliżenia testów maluchów

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Czw lis 24, 2016 13:47 Re: JAK SYJAMSKIE i marmurki-W JAKIM WIEKU TESTY FIV U KOCIĄ

Obrazek

Obrazek

i rachunek (przepraszam czymś zalałam) na 362zł

Obrazek

Dobrym Aniołom,które pomogły w sanacji wielkie,przeogromne,niewysłowione dzięki :201494 :201494 :201494 !!!!!!!!!!
Baltimoore 200zł
waanka 150zł
Szarfielsa 80zł

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Czw lis 24, 2016 13:56 Re: JAK SYJAMSKIE i marmurki-W JAKIM WIEKU TESTY FIV U KOCIĄ

Może dzieciaki zdrowe bedą - nie martw się :1luvu:

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2429
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 30, 2016 10:53 Re: JAK SYJAMSKIE i marmurki-W JAKIM WIEKU TESTY FIV U KOCIĄ

Opowiem o kociej mamie :)
Nawet nie myślałam,że zabieg usunięcia zębów (dokładnie miała usuniętych 9,nie 10-źle wcześniej policzyłam) da jej aż tyle dobrego. To zupełnie inny kot niż przed zabiegiem! Teraz biega ,skacze,chce się bawić,zaczepia do zabawy dzieci. Wcześniej tylko leżała otępiała za mikrofalówką cały dzień.Schodziła tylko do kuwety i jedzenia. Stomatolog mówiła,że "gdyby Pani miała zęby w takim stanie,to by Pani po ścianach chodziła :roll: " Koty i tak długo nie okazują bólu,nawet gryzła tymi ząbkami,niektóre się ruszały ,szyjki były odsłonięte. Groziło to złamaniem zęba i ropniem.
Teraz koteczka ma w sobie więcej radości i życia.Dziś bawiła się piłeczką!
Z wiadomych względów jej kontakty z dziećmi są ograniczone i nadzorowane.Lecę i zabieram jej dzieciaka,gdy tylko widzę,że chce go mocniej myć (gdy tylko liźnie w przelocie po karku,czy pupie ,myślę,że nic się nie zadzieje :roll: ).Pozwalam im też się trochę tulić,bawić.
To niesamowite jak po zabiegu kotka była słaba i nad ranem miauczała zamknięta sama w kuchni,pomyślałam sobie "no to ją dorobiłam,teraz już będzie tylko gorzej :roll: ",ale jak tylko poszłam do niej z dziećmi zobaczyłam jakby innego kota.Jak ona się cieszyła!,jak liczyła je wszystkie,jak je sprawdzała! Maluchy też przeszczęśliwe. Nie daję jej ich myć,bo po usunięciu ząbków ma ranki w pysiu,nie jedzą razem,ale się widują i sprawia im to ogromną radość.Bez nich boi się wszystkiego,a jak pojawia się szarańcza maluchów wokół,zmienia się w radosnego kota.
Ponadto stokrotnie polecam dr Jodkowską do wszelkich paszczowych problemów.Od pierwszych godzin po zabiegu kot je,nic się nie sączyło,wybudziła się pięknie.Mistrzostwo świata. Mam nadzieję,że z ząbkami będzie już ok,mija już 1,5tyg. od zabiegu. Niestety grzyb się przyplątał i jej.
Ostatnio edytowano Śro lis 30, 2016 11:16 przez tabo10, łącznie edytowano 1 raz

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Śro lis 30, 2016 11:01 Re: JAK SYJAMSKIE i marmurki-W JAKIM WIEKU TESTY FIV U KOCIĄ

rachunek za ciecz kalifornijską
Obrazek

i za podzielenie leku Orungal dla maluchów (kociczek,bo chłopaki biorą już jakiś czas) i kociej mamy

Obrazek

Ze złych wiadomości,to kocięta po kąpieli się rozkichały,dwa są już na antybiotyku. Ale jedzą i już szaleją :201494

ps.Nie wiem jakim cudem jeszcze ogarniam to wszystko.Tyle problemów starczyłoby na kilka DT :evil:
Obiecuję sobie,że to ostatnie tymczasy i dłuuugo nie wezmę już żadnego. Ani pół kota!!!!!!!!!!. Byle jeszcze wytrzymać ciut,byle tym znaleźć domy :201494 :201494 :201494
Arcano :1luvu: o,wiem,że działasz,ale zrób jeszcze coś błaaaaaaaaaaagaaaaaaaaaam,bo oszaleję :placz:

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Śro lis 30, 2016 12:58 Re: JAK SYJAMSKIE i marmurki- leczymy się...

Ale cooo? Odczarować czy się modlić? ;)
Codziennie jest po parę zgłoszeń z reguły podnoszących ciśnienie, sama wiesz. Choć trochę rokujące kieruję do Ciebie.
Nie masz nowszych fotek marmurków i piaskowej?

Arcana

 
Posty: 5728
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 12, 2016 21:43 Re: JAK SYJAMSKIE i marmurki- leczymy się...

Syjamek i bengal od soboty w cudownym,świadomym DS.
Narazie jeszcze się nie cieszę,bo bengal w nowym domku ma odruchy wymiotne i trochę wymiotuje/ulewa?. Nie wiem czy ze strachu (bardzo się bał,nie dał się dotykać,ani głaskać-a uwielbia to),czy coś się wykluwa :roll: . Jutro minie tydzień od jego pierwszego szczepienia.
Jesteśmy w kontakcie i czekamy.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pon gru 12, 2016 21:57 Re: Marmurkowe dziewczynki do adopcji :)

Zostały dwie dziewuszeczki. Piaskowa i Marmurkowa.
Obrazek

z moją obdrapaną ścianą,z której pingwiny zrobiły sobie drapak :strach:
Na nosku jeszcze ma plamę grzybiczą.
Obrazek

tak teraz wygląda Piaskowa Panienka
Obrazek

ona kocha Krówka
Obrazek

Zdjęcia do de Arcano. Dorobię lepsze,ale to nie takie proste. Musi być dobre światło i moment.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pon gru 12, 2016 23:27 Re: Marmurkowe dziewczynki do adopcji :)

Mocne kciuki za nowy domek Bengala i Syjamka :ok: :ok:
I żeby się poszczęściło dziewczynkom i Krówkowi :ok: :ok: :ok:

A co z kocią mamą?

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Śro gru 14, 2016 11:54 Re: Marmurkowe dziewczynki do adopcji :)

Dostaję cudowne,pełne zaangażowania i troski relacje z nowego domku syjamka i bengalka. Uwielbiam takie domki i bardzo się cieszę,że taki wreszcie się znalazł.

Arcano dzięki za ogłoszenia :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Tutaj próbka naszych relacji,których jest codzinnie jest po kilka,więc dla przykładu. Mam nadzieję,że domek nie będzie miał nic przeciwko,że cytuję,ale jestem taka szczęśliwa,że taki domek się trafił ,że muszę się pochwalić :smokin:
"Pani X,
raz jeszcze dziękujemy :) I na gorąco pierwsze wrażenia (roboczo na razie będą Syjamek i Uciekacz, żeby było wiadomo o kogo chodzi):
Kociny jeszcze się płoszą - syjamek daje się pogłaskać, i na razie bardziej ciekawski, uciekacz trzyma się od nas z dala - ale się bawi :) Tylko raczej wędką, żeby nie być za blisko nas, ale chęć zabawy bierze górę i nie wytrzymuje. Dokazują oba, syjam ciut odważniej zwiedza - położył się nawet koło Filipa na łóżku i pomruczał chwilę, trochę się na mnie powspinał (więc był na kolanach przelotem). Drugi agent od czasu do czasu wypuszcza się z sypialni na krótki rekonesans. Na razie nie bardzo jadły, ale myślę że potrzebują do tego trochę relaksu; kuwetka była na razie oglądana (zwabiliśmy tam kotki wędką). Teraz daliśmy im chwilę spokoju w sypialni i wycofaliśmy się na razie, syjam ułożył się na łóżku i przysypia, uciekacz przycupnął na szafce przy łóżku, ale płoszy się jeszcze na nasz widok. Będziemy próbować znowu z zabawkami za jakiś czas, bo wtedy to i po kanapie śmigał. I może spróbujemy metodą na mięso ;)
Materacyk na kufrach przy kaloryferze został obejrzany przez odważniejszego z braci i podejrzewam, że zostanie niedługo wykorzystany.

Zdjęć zrobiłam pięćdziesiąt i prawie wszystkie w ruchu, rozmazane, więc wybieram to, co się jako tako nadaje i ślę.

Pozdrawiamy serdecznie"

"Pani X,
dziękuję i ja za raport, myśleliśmy o dziewczynkach też tej nocy. Przykro nam, że kotki za sobą tęsknią, ale liczymy na krótką kocią pamięć. Pocieszamy się, że i tak raczej nikt nie mógłby zabrać całej rodziny, więc pewnie im szybciej można było zabrać część kociaków, tym lepiej. Oby zapomniały ekpresowo. A Pani naprawdę może w wolnej chwili kociaki odwiedzić, gdyby było zbyt tęskno, byłoby nam wszystkim bardzo miło :)

Sytuacja rozwija się szybko, więc pewnie jeszcze parę razy dziennie będę Pani donosić, co słychać - absolutnie nie oczekuję odpowiedzi na każdego maila, ale trochę chcę się podzielić, a trochę poinformować. Gdybym przesadzała, proszę mnie powstrzymywać! Uwaga, będzie esej :)

A zatem:
Syjamek już jest prawie zupełnie u siebie. Płoszy się jeszcze czasem, jeśli pojawi się nowy dźwięk, albo jeśli ruszymy się gwałtowniej (zwłaszcza, jeżeli stoimy, a nie siedzimy), ale tylko czasem. Przeważnie spędza czas z nami, pomagał X robić śniadanie (masło bardzo kusząco pachniało), zwiedzał, chodzi śmiało wyprostowany. Spał z nami! Włażąc to na jednego, to na drugiego człowieka, wścielając się pod kołdrę, wtulając łebkiem w twarz, wystawiając brzusio do miziania, ugniatając łapkami powietrze, ssąc palec :) Bawi się chętnie, z nami lub sam, czasem pogoni brata. Niestety chwilowo bardziej jest zainteresowany nami niż bratem, ale Bengalek czasem za to chodzi za nim. Rano znaleźliśmy oba kotki w miękkiej budce w sypialni (Syjamek przeniósł się nocą do brata i trochę spały razem).

Bengalek wciąż jest strachliwy, znalazł sobie schowanko w pojemniku na pościel w kanapie - ale nie siedzi tam cały czas. Wylazł parę razy do zabawki, a potem całkiem intensywnie zwiedzał, mimo że oboje byliśmy w tym samym pokoju (tylko nieruchomo). Rozmawiamy dużo przy kotkach i do nich, żeby przywykły do naszych głosów. Bengalek wczoraj wieczorem lekko zwymiotował - taką malutką kapkę wody; troszkę też ciamka pyszczkiem, chyba jeśli coś mu obco pachnie. Ale potem jadł (dziś rano oba zresztą zjadły całkiem solidną porcję puszki, widzieliśmy też Syjamka przy misce z wodą i chrupkach) i nie wydaje się osowiały ani apatyczny, tylko raczej ostrożny, więc nie martwimy się na zapas. Wydaje się nieco odważniejszy rano (chociaż i wieczorem leżał i nawet drzemał na łóżku, na którym był człowiek, tylko nie podchodził za blisko). Jeżeli nas nie ma w pobliżu, nie chowa się, tylko rozwala się na łóżku, a przysmaki Cosmy brał sobie przed chwilą prawie z ręki.

Oba kociuchy dziś zwiedziły razem łazienkę, wlazły do wanny, oba zajrzały do kuwetki - nie wiem z jakim skutkiem (ktoś nasiusiał, ale nie wiemy kto, bo jeszcze nie chcieliśmy za blisko podchodzić i blokować drogi ucieczki). Kupek niestety jeszcze nie było, ale wiemy że wiedzą gdzie jest kuweta, zobaczymy co się będzie działo. Nie da się niestety złapać bengalka i tam wstawić (a przynajmniej na razie nie chcemy go osaczać i łapać), ale jesteśmy dobrej myśli.
Ach, i oba kotki się myły - syjam bardzo intensywnie, bengal po śniadaniu czyścił sobie pyszczek i nogę. Stres wyraźnie jest, ale chyba nie jakiś potworny.

(...)

Ach, i chłopaki ćwierkające są :) A syjam, jak jest zadowolony, to nie dość że mruczy chodząc, ale i je i ugniata chodząc - więc strasznie zabawnie drobi w miejscu i chodzi takimi małymi kroczkami. Bengal za to wyglądał dziś przez okno, widać strateg z niego - musi poznać CAŁĄ okolicę. Słodziaki straszne. Zdjęcia dorzucam na razie byle jakie - kiepski mam aparat w telefonie i przy zbliżeniach jakość jest słaba, ale nie podchodzimy na razie za blisko do zdjęć, trudno. Będzie na to czas :)

Tyle na razie raportu, lecę do kociaków.
Pozdrawiam,"

"Pani X,

Bardzo dużo się dzieje w tych pierwszych dniach, mam nadzieję że niedługo będę mogła po prostu podsyłać urocze zdjęcia, na których kotki pozują nieruchomo i wdzięcznie - ale chwilowo ciągle są w ruchu i same rozmazane wychodzą :)

Zamęczam Panią mailami zatem na razie, ale przynajmniej mam jakieś wieści. Pierwsze i najważniejsze - była kupka! A nawet komplet, bo kociugi powędrowały do kuwety łapa w łapę, spędziły tam może minutę, po czym zrzuciwszy solidny balast dostały skrzydeł i zaczęły się kikugodzinne gonitwy. Rozśmieszyło nas strasznie, że razem poszły i chyba jednocześnie zrzuciły ładunek :) Jeden kupal był uformowany wzorcowo, drugi niestety jaśniejszy, luźniejszy i bardziej wonny (ale foremny, nie biegunka), a że nie chcieliśmy bengalka stresować i podglądać (bo bardzo czekaliśmy na ten pierwszy raz), to nie jesteśmy pewni która kupka czyja. Podejrzewam, że to bengal miał trochę żołądkowych sensacji, bo miał dziś nieco słabszy apetyt niż syjam, plus stres, plus te wspomniane odruchy wymiotne (od telefonu do Pani się to więcej nie zdarzyło, zobaczymy co będzie w nocy). Za to po wycieczce do kuwety apetyt mu się poprawił - podjadł trochę świeżej wołowiny, trochę Animondy, chyba nawet chrupnął chrupka. Oba zresztą podjadają, niedużo ale regularnie, w przerwach w zabawie. Syjamek dużo też pije wody (miesza sobie najpierw łapą), ale też jada suche, bengalek za to wsuwa głównie mokre paszteciki i mięso.

Z głaskaniem jeszcze idzie średnio, ale bengalek już się raczej nie płoszy kiedy przechodzimy obok, patrzymy na niego, gadamy - czasem obwącha rękę, ale na razie się wycofuje przy próbach bezpośredniego kontaktu. Wzięcie na ręce (na chwileczkę) go nie zachwyciło, ale nie chowa się już - nawet się rozwalił brzuchem do góry na kanapie i próbował się myć w tej pozycji, turlając się z boku na bok :) Chłopaki ganiają się po całym domu, przez tunel, zaczajają się na siebie, dają susa na pół pokoju, uprawiają zapasy; większość czasu obaj spędzają w tym samym pokoju, co my. Syjam zademonstrował też ssanie ucha i szukanie sutka we włosach, co strasznie było rozczulające :) Rozkoszne są w ogóle oba.

Podsumowując: stresu już mniej, mieszkanie już po obchodzie i oswojone (z legowiskami i transporterkiem włącznie), kotki jedzą może jeszcze poniżej swoich możliwości, ale regularnie. Syjam oswojony z nami kompletnie, bengalek chyba na dobrej drodze, ale pewnie jeszcze z dzień/parę dni nam zostało do pełnego komfortu. Brat rzeczywiście pomaga. Mokrych nosków nie zauważyliśmy, humor się poprawił. Przy okazji następnej kupki nie będziemy się tak martwić prywatnością kotków i przyjrzymy się dokładniej, również pod kątem ewentualnego zarobaczenia - może jednak coś z tą trzecią powieką jest na rzeczy. No i kotki śmigają, aż miło, myją się dokładnie (zwłaszcza po posiłkach), i troszkę zaczynają gadać :) Syjam zwłaszcza nawołuje, jak nie może znaleźć brata, albo jak mu się nazbiera mruków do wyciśnięcia. A z imionami jesteśmy wciąż w lesie...

Pozdrawiam (i oby już tylko dobre wieści),

"Pani X, jeszcze poranne wieści po nerwowym dniu. Noc przebiegła spokojnie, jeśli spokojem nazywamy trzygodzinne kocie tornado :) Kotki wyspały się w dzień i od dziesiątej do pierwszej w nocy zasuwały na pełnym gazie bez sekundy przerwy. Bengalek rozkręcił się na tyle, że na łóżku koło nas wywijał salta z myszką; jeszcze nie zawsze pamięta, że jesteśmy w stadium tulenia, ale wieczorem parę razy sam przychodził do mnie, trykał czółkiem i domagał się głaskania włączając motorek. Przy X jeszcze czasem ma wewnętrzny konflikt - podchodzi, a potem sobie przypomina, że nie jest pewien czy już ma pozwolić się dotknąć, więc tylne łapki idą do przodu, a przednie się cofają :) I zwija się w harmonijkę. Syjam za to X uwielbia i, jak robi się śpiący, rozlewa się na nim jak ciasto naleśnikowe.

Kupnęły w nocy chyba znowu w duecie, obżerały się w duecie, a rano zerwałam się chować zwisające przedmioty, bo tornado się wyspało (syjama znalazłam rano w łóżku, przytulonego do mojej stopy) i znowu zaczęło dokazywać. Chyba kończymy z chowaniem się na razie. Dziś kociuchy mają naładowane akumulatorki i na przemian zwiedzają, podgryzają co się da (dostały parę kartonów w różnych rozmiarach do zabawy) i uprawiają wyścigi i zapasy (raz jeden na górze, raz drugi, Bengal nie daje sobie w kaszę dmuchać). Strasznie się śmiesznie przy tym nawołują, bo nie miauczą, a ćwierkają. Śniadanie ledwo dałam radę wyjąć z puszki. Czyli chyba czują się dziś dobrze :) Bengalka oczka dziś zupełnie otwarte, nie zaropiałe, wewnętrzne powieki zupełnie schowane (krople oczywiście będzie dostawał dalej, do okulisty też się wybierzemy, tylko niech chwilę odpocznie), śliczny ma ten tygrysi pyszczek. Syjam za to ma twarz jak lwiątko. Nigdy nie przestanie mnie dziwić jak różne kociaki z tego samego miotu się zdarzają.

No i trochę się je spuściło z oczu, bo też musieliśmy się zdrzemnąć, ale śladów wymiotowania rano nie było, nie widzieliśmy też na razie odruchów wymiotnych od wczoraj rano. Noski przeważnie suche, syjamek kichnął parę razy wczoraj, ale większość z tego to były kichnięcia do miseczki z Convalescence Support, jak mu kropla lądowała na nosku. Bengalek parę razy zamlaskał, ale skoro wiemy o tych ząbkach, nie martwi nas to już tak bardzo; zresztą dużo rzadziej się to zdarzało wczoraj i nie kończyło się wymiotami, więc na 99% to nie mdłości tylko dyskomfort dziąseł. Wodę chłopaki piją, rzeczywiście obaj mają ten odruch mieszania w misce, swoje sprawy załatwiają w kuwecie (poprzedniej nocy jeszcze zestresowany bengalek wybrał odpływ w wannie, ale wczoraj i dziś już tylko kuwetka).

Będę dawać znać jeszcze, ale (trzymamy kciuki) dziś pełen spokój. Na tyle, na ile to możliwe przy kociakach :)

Pozdrawiamy serdecznie,"


Obrazek

Obrazek

Baltimoore pisze:A co z kocią mamą?


Baltimoore,ma się świetnie.Pysio pięknie się zagoił,je,utyła,śpi w ciepełku. Bawi się ,hasa jak młode kocię. Nie widać po niej zupełnie żadnej choroby.

Luna15 :1luvu: :1luvu: :1luvu: dziękuję za paczkę dla kociąt-podziękowałam na PW,a tu nie zdążyłam jeszcze.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 119 gości