Dom kotów specjalnej troski.Żniwa grzybicy, chore koty :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 12, 2016 10:55 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Anna61 pisze:Misia jest chora, kicha bardzo i ciężko jej oddychać bo ma uchylony pyszczek. :(
Włączyłam jej już te same leki co jej dzieciom choć większą dawkę.
Podlotki wszystkie 3 jeszcze mają napady kichaczki z wydzieliną, bo jak kichają to potem się myją po nosku.

Sama też musiałam brać leki bo się przeziębiłam i gardło mnie bolało. Jest już lepiej choć jeszcze przy przełykaniu mnie trochę boli ale to takie trochę tam. :wink:


Przestańcie chorować :wink: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 12, 2016 11:42 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

mb pisze:Przestańcie chorować :wink: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Chyba nie zanosi się na to. :wink:

Ja najgorzej, że nie mogłam nosa wycierać przez zimno pod nosem. :twisted:

Jacperek dzidziuś :1luvu:

Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40411
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Wto sty 12, 2016 12:05 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Może spróbuj z majeranku zrobić inhalację. Ja używałam taki zwyczajny przyprawowy.
I ostatnio Szeryfowi dobrze robiło psikadełko do nosa Vicks sinux aloes i eukaliptus.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto sty 12, 2016 16:47 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Inhalacje z majeranku są ok, zakrapianie noska solą fizj do tego , też. Ostatnio do nawilżacza na kaloryfer , wkropiłam olejek tymiankowy. Noski smaruję maścią majerankową, jest ok.

gatiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 7180
Od: Pt paź 03, 2014 10:24

Post » Wto sty 12, 2016 18:19 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

No nie,jeszcze i Misia się pochorowała :( :201461

Aniu,Tobie też dużo zdrówka życzę.

Poszedł grosik dla kotków.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Wto sty 12, 2016 19:08 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Lidka pisze:Może spróbuj z majeranku zrobić inhalację. Ja używałam taki zwyczajny przyprawowy.
I ostatnio Szeryfowi dobrze robiło psikadełko do nosa Vicks sinux aloes i eukaliptus.

gatiko pisze:Inhalacje z majeranku są ok, zakrapianie noska solą fizj do tego , też. Ostatnio do nawilżacza na kaloryfer , wkropiłam olejek tymiankowy. Noski smaruję maścią majerankową, jest ok.

Zrobiłam Misi inhalację z olejku olbas bo ten mam w domu

Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Misia
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

Jacperek-Kluska-Ciapciak-Dzidziuś-Synuś
zapraszam do całowania bziucholka :D
Obrazek
Obrazek Obrazek

rodzinka
Obrazek Obrazek

Obrazek

Dzidek
Obrazek

Biśka
Obrazek

Baltimoore pisze:No nie,jeszcze i Misia się pochorowała :( :201461

Aniu,Tobie też dużo zdrówka życzę.

Poszedł grosik dla kotków.

Bardzo Agniesia dziękuję za pomoc :1luvu: jak i dziękuję mb :1luvu: i Szymkowa :1luvu: za wpłaty na citeczki. :1luvu: :201461
Rozliczę się na koniec miesiąca kochani i trzymajcie kciuki abym w szpitalu obudziła się po narkozie.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40411
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Wto sty 12, 2016 19:12 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Mocno trzymam kciuki Aniu, za Twoje zdrowie i Twoich koteczkow :ok:

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Wto sty 12, 2016 19:30 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

gisha pisze:Mocno trzymam kciuki Aniu, za Twoje zdrowie i Twoich koteczkow :ok:

Dziękuję Soniu :1luvu: i pamiętaj o Stefance. :cry:

Dostałam zdjęcia z domu Rudego :D
Obrazek Obrazek

i Tygryska :D
Obrazek
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40411
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Wto sty 12, 2016 20:19 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Bziucholek Jacperka najsłodszy na świecie :1luvu:
I Dzidulek taki śliczny :1luvu:

Bardzo się cieszę, że Rudemu i Tygryskowi tak się powiodło :1luvu: :1luvu:
I Tygrysek takich czułości zażywa :D

Aniu, kiedy te kciuki mamy trzymać?
Pamiętaj,tylko dobre myśli i pozytywna energia :ok: :ok: :ok:

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Wto sty 12, 2016 20:20 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

[quote="Anna61"]

zapraszam do całowania bziucholka :D
Obrazek[/quote

Z miłą chęcią :love: :love:

gatiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 7180
Od: Pt paź 03, 2014 10:24

Post » Wto sty 12, 2016 21:17 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Zdjęcia przewspaniałe!!!! Tylko życzyć duuuuużo zdrowia właścicielom brzucholi :D
Aż się ciepło robi patrząc na to towarzystwo w różnych kolorach i konfiguracjach.
Kosmici są wśród nas !

agnieszka.mer

Avatar użytkownika
 
Posty: 2881
Od: Pt lut 25, 2011 18:54

Post » Czw sty 14, 2016 17:32 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Hm... jakby to powiedzieć? Biednemu zawsze wiatr w oczy?

Pojechałam dzisiaj z mamusią do szpitala na wcześniej zaplanowane badania kolonoskopii pod narkozą.
Specjalnie przyjechałam wcześniej (wzięłam nawet urlop na tę okoliczność) i odwiozłam ją zostawiając ją przed podjazdem dla karetek.
Zadaniem mamusi było wejście do izby przyjęć, podczas gdy ja miałam zaparkować auto na parkingu.
A teraz wyobraźcie sobie moje zadowolenie, gdy znalazłam wolne miejsce parkingowe. Uradowana tym faktem, zabrałam wszystkie niezbędne rzeczy i udałam się w drogę...

Wchodzę sobie podjazdem na górę. Odsuwają się pierwsze drzwi...potem drugie...
"ciekawe jak szybko znajdę mamusię?"-pomyślałam, ale nie zdążyłam sobie odpowiedzieć na to pytanie bo byłam już w środku.
I zamarłam przez chwilę :strach:

Najbliższa mi osoba siedzi na łóżku szpitalnym,nie mogąc złapać oddechu prawie płacząc a obok niej ratownicy.
Co jest ?? Może jakiś zastrzyk dostała przed zabiegiem i się źle poczuła?? Moje oczy zapewne wyglądały wtedy tak: 8O

Podchodzę do niej i wszystko staje się jasne. A było to tak:

Mamusia wchodziła sobie na górę podjazdem dla karetek, przed nią szła pewna pani, która też( sądząc po ilości niesionych przez nią toreb) miała trafić do szpitala.
Z dobrego serca mamusia chciała ją przestrzec przed poślizgnięciem, bo śnieg był jeszcze widoczny, ale nie zdążyła :|
Myślicie teraz pewnie, hah baba się wywróciła, mamusia pobiegła na ratunek...Nic bardziej mylnego.
Było wręcz odwrotnie, mamusia poślizgnęła się na lodzie ukrytym pod śniegiem i upadła.
Chciała się biedna jeszcze ratować łańcuchami i słupkiem, który zapewne właśnie na takie okoliczności jest postawiony, ale pech chciał, że złapała...
łańcuch od ruchomego słupka i grzmotnęła z impetem na pupę.
Na jakieś 20 słupków, które były dobre i które mogły zamortyzować upadek, ona musiała akurat wywrócić się przy tym jednym uszkodzonym :roll:

Mamusię bardzo bolał przez to kręgosłup, nie mogła nic powiedzieć bo zatykało jej z bólu oddech.
Pozytywnym aspektem tego zdarzenia było to, że przyszło takich dwóch panów i w wielki uproszczeniu "nosili mamusię na rękach".
Oficjalnie oczywiście było to dwóch ratowników i jeden brał nogi, drugi górę i posadzili ją na takim specjalnym łóżku.
Potem zrobiono jej tomografię, która na szczęście nie wykazała złamań i poważnych uszkodzeń, ale nie zapominajmy po co w ogóle pojechałyśmy do szpitala??

Tak, na kolonoskopię- podejście drugie. I co?

I pstro :evil:

Ordynator nie pozwolił na jej wykonanie w dniu dzisiejszym ponieważ mogło by to zagrażać zdrowiu, bo nie wiadomo jeszcze czy upadek nie spowodował jakichś nieodkrytych jeszcze urazów, które mogą wystąpić za kilka dni. Lekarz musiałby wziąć odpowiedzialność za kolonoskopię, gdyby w trakcie badania taki uraz się uwidocznił.
Trudno, trzeba to zrozumieć. Lekarze przecież wyznają zasadę-przede wszystkim nie szkodzić...
Ale tutaj nasuwa się kolejne ale.....

Upadkiem na terenie szpitala mamusia zafundowała sobie konieczność kolejnych przygotowań do badania .
Dodatkowo będzie musiała jeszcze raz zakupić za swoje pieniądze Movipred, który przygotowuje ją do tego, a nie kosztuje 5 tylko 50 zł...
Jakby tego było mało, pani dr z oddziału chirurgii musiała jej przestęplować skierowanie do szpitala na kolejny termin, ale....tak , tak...kolejne ale...
ale recepty wystawić na wyżej wymieniony lek już nie chciała i kazała jej się udać na rejon do swojego lekarza internisty, aby takową receptę wypisał.
Tia... jasne..., człowiek wywala się na terenie szpitala i potem jest zostawiony sam sobie...

I co w takiej sytuacji trzeba byłoby zrobić ? Nic tylko jechać na ten rejon ( a przypomnijmy , że mamusia jest cała obolała i do tego głodna bo ponad 27 godzin nic nie jadła) i skomleć o wizytę u lekarza rejonowego.
I tu dochodzimy do kolejnego ale.... tym razem jest to ale nie.
Mamusia ze łzami w oczach, z bólu oczywiście (bo tramalu na pogotowiu nie chciała, licząc że uda się dzisiaj tą kolonoskopię wykonać), poszła do pracowni w której wykonują tą diagnostykę i przedstawiła sytuację i co?? i Panie e żadnego problemu takową receptę jej wystawiły.
Ale nie, na tym jeszcze nie koniec historii....
Mimi wkurzona na maksa całą tą sytuacją, a szczególnie podejściem lekarki z oddziału chirurgii, poszła na skargę do Pani Dyrektor Szpitala.
Opisała po raz kolejny całą sytuację i Pni Dyrektor z miejsca zajęła się kwestią śliskiego podjazdu jak i tej nieszczęsnej, ruchomej barierki.
Co do lekarki z oddziału to ma dostać stosowne upomnienie, aby na przyszłość lepiej traktowała pacjentów.

Tak, teraz dopiero jest to koniec historii :201494 ale...dalszy ciąg jak najbardziej będzie, niestety :cry:
Jak to już raz dzisiaj powiedziałam- do trzech razy sztuka :wink:

kasia(1)

 
Posty: 1142
Od: Czw cze 04, 2009 8:00
Lokalizacja: Pabianice

Post » Czw sty 14, 2016 20:06 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Dobrze, że moja córka już opisała wszystko bo mnie by się nie chciało.
Zobaczymy jak jutro rano będę się czuła bo teraz po lekach idzie wytrzymać i wreszcie się najadłam. :wink:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40411
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Czw sty 14, 2016 21:02 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

No jakieś fatum :(!
Życzę więcej pomyślności i więcej życzliwych ludków przy sobie.

osiek39

 
Posty: 558
Od: Wto lis 23, 2010 1:05

Post » Czw sty 14, 2016 21:04 Re: Kocia rodzinka, czy kiedyś nadejdzie lepsze jutro?

Rany, nie do uwierzenia :strach:
Całe szczęście, że nic sobie Aniu nie złamałaś, choć potłuczenia potrafią długo przypominać o sobie :(
Bardzo Ci współczuję tego co przeszłaś i co Cię jeszcze czeka :(

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ametyst55, ewar, kasiek1510, sluzacykitulka i 689 gości