OKI pisze:Powinnaś sprawdzać cukier przede wszystkim po ataku, jakby się jeszcze jakiś zdarzył.
Na razie, odpukać, po powrocie z Wrocławia żaden się nie zdarzył. Opracuję sobie metodę kłucia. Napiszę w wątku cukrzycowym jak będę mieć pierwszy odczyt, żeby ktoś pomógł mi coś z niego zrozumieć. Nie mam czasu przebijać się przez wątki cukrzycowe, bo nie wiadomo czy będą one dotyczyć Lawendy, natomiast jest tyle do przeczytania o rehabilitacji, niedowładzie, wit B1 i w ogóle, szukam alternatyw dla leczenia, zastanawiam się co jeszcze mogę zrobić dodatkowo lub inaczej. Chciałabym jak najszybciej postawić ją na nogi, bo myślę, że rekonwalescencja lepiej by u niej przebiegała, gdyby mogła się poruszać. nie będę jej rehabilitować fizycznie póki ma przeczulicę ale warto działać lekami jak tylko będzie można. Wpadł mi w oko jakiś nivalin i właśnie wit.B1, muszę o tym poczytać. Również zastanawiam się czy sul-tridin jest najlepszym lekiem, bo w książce o neurologii weterynaryjnej jest napisane, że:
"Chlorowodorek klindamycyny stosuje się jako lek pierwszego rzutu w leczeniu toksoplazmozy u psów i kotów. Dawka leku dla kotów wynosi od 12,5 do 25 mg/kg doustnie lub domięśniowo co 12 godzin. Klindamycyna w niedostatecznym stopniu przedostaje się do płynu mózgowo rdzeniowego u ludzi, ale u kotów może osiągać w p.m.r. stężenie, które wystarcza do skutecznego leczenia postaci nerwowej toksoplazmozy. Powszechnym działaniem ubocznym leku są przejściowe wymioty, stwierdzane u niektórych kotów. Leczenie powinnno trwać przynajmniej 4-5 tygodni."
Może chlorowodorek klindamycyny (Aniclindan) byłby skuteczniejszy niż sulfonamidy (Sul-tridin)?
Podniosę ten temat u "mojej" wetki.
Rano, oprócz otwartych, wpatrzonych we mnie oczek i mruczenia przy głaskaniu, czekała na mnie kupa :hura:
Nieduża, normalnego koloru, raczej twarda (choć była już wyschnięta, więc trudniej stwierdzić). Kuperek się nie ubrudził. A podałam w końcu tylko 3ml laktulozy i 2ml oleju z łososia, bo wieczorem był wielki bunt przeciw operacjom przy pyszczku. Na widok strzykawki czy zbliżającej się łyzki Lawenda się śliniła. A wszystko (chyba) dlatego, że chcą podać jej laktulozę ze strzykawki 2ml odrobineczkę strzyknęłam jej do paszczy, malutki gwałtowny strumień mi wyszedł, dosłownie kropla ale ją wystraszyła i się zaśliniła. Od tamtej pory nici z karmienia.