Czy ja wiem czy taka szczęściara

. Żyje i kochamy Ją, ale niestety ciągle mieszka głównie w pokoju syna

. Nie żeby się jakoś panicznie bała go opuszczać, ale zabieram Ją na salony tylko wieczorami, kiedy już jesteśmy wszyscy w domu. Powodów jest kilka. Po pierwsze ciągle jeszcze nie mamy zabezpieczonych okien i balkonu a jak wychodzimy do pracy, szkoły, przedszkola to zostawiam okna uchylone górą, oczywiście poza pokojem, w którym jest Lila. Po drugie kuweta stoi u syna a to oznacza, że Totek, gdyby miał do niej dostęp, z pewnością skonsumowałby jej zawartość. Po trzecie nie mam pewności czy w czasie naszej nieobecności psy potrafiłyby się stosowanie zachować i oszczędzić kici stresu.
Gdybym Jej pozwoliła na więcej swobody już poruszałaby się po mieszkaniu zupełnie bez obaw, bo bardzo chętnie wychodzi ze "swojego" pokoju, a nawet jeśli nie chce to leży w transporterze, który jest ustawiony tak, że przy otwartych drzwiach cały czas widzi przedpokój i pokój dzienny. Jestem prawie pewna, że w domu bez psów już dawno w pełni uczestniczyłaby w życiu rodziny. Lila daje mi mnóstwo radości, ale momentami czuję, że pozostawiając ją z nami postępuję egoistycznie.
Nieustannie dziwi mnie, że Lilka nie tęskni za światem zewnętrznym, zamiast siedzieć na parapecie, woli poleżeć na blacie biurka, choć oczywiście wieczorami na kanapie jest najlepiej.