Minęły jakieś trzy tygodnie od wyleczenia i Misia znów zaczęła wymiotować. Pierwszego i drugiego dnia sporadycznie, a od wczoraj non stop. Nie da się jej nawet podać wody strzykawką, ulgastran też natychmiast zwraca. Idziemy dziś do weta na badania, poproszę chyba o ponowne badanie krwi i usg. Naczytałam się w tym wątku o sporej ilości chorób układu pokarmowego i mam pytanie (wyda się pewnie głupie) - czy każda choroba układu pokarmowego 'wyjdzie' w biochemii i morfologii? Czy może być tak, że Mich mędzie miała wyniki cacy, wszystko ok niby, a jednak będzie na coś chora? Bo przed operacją robiliśmy jej wszystkie badania i wyniki były dobre, więc już nie wiem, gdzie szukać źródła choroby.

Przez jakiś czas mieliśmy nadzieję że te wymioty mają związek ze stresem (poprzednio, miesiąc temu, najpierw wymacałam u niej guza i szłyśmy na badanie do weta, a Misia weta nienawidzi, a dopiero po kilku dniach zaczęły się bełty, a teraz kilka dni temu wymacałam kolejnego guza - który wg biopsji cienkoigłowej jest odczynem po zastrzyku - i znów poszłyśmy do weta i znów kilka dni po tym Michula zaczęła zwracać), ale od wczoraj kota rzyga co godzinę najrzadziej, więc to chyba jednak fizjologia. :/