
Pracuję od marca na dwa etaty, a od przyszłego tygodnia muszę obrobić trzeci. Jedna koleżanka choruje, druga idzie na urlop. Przedtem w pracy wspomogłam się internetem, a teraz nie ma na to czasu.
Ogonek bez ogonka uratowany. Chwilę trwało, zanim go ogarnęłyśmy i wysłany w podróż do Warszawy. Potem okazało się, że Amper (drugi z przechowalni) wykastrowany na wariackich papierach jest chory i Kasia kazała go transportowac natychmiast. Nasza wetka nawet nie potrafiła go zdiagnozować, brak sprzętu i nie podjęła się leczenia. Jakieś guzy na wątrobie i nacieki na pęcherzu, ropnie po kastracji...
Trzeba było to wszystko ogarnąć organizacyjnie, wykonać mnóstwo telefonów i napisać wiadomości. Dwa razy obrócić do Mielca i z powrotem, co też po pracy zajmuje cały dzień. Cała organizacja to masa roboty i też trzeba poświęcić czas.
Co do "naszych zwierzątek" sprawa wygląda tak :
DT, w którym lądują kociaki był zajęty przez Ampera, więc i tak nie było ich gdzie umieścić po złapaniu. Jest niestety tylko jedno miejsce w klatce.
Dziewczyny wszystkie się rozjechały i mało kto jest na miejscu. My dwie już nie damy rady się bardziej rozerwać.
Nie ma nawet komu jechać, żeby dowieźć karmę

Dlatego sprawa się trochę przyblokowała.
Znajoma załatwiła budę dla psa ocieplaną , porządną za 100,00. Postanowiłam ją kupić dla Dżekiego, bo nie zanosi sie na to, żeby ktoś go zabrał do innego domu. Panowie zawiozą i zaniosą na miejsce. I tu moje pytanie - czy w zw. z tym, że trafiła się taka okazja mogę wykorzystać na ten cel 100 zł z wpłaconych przez Was pieniędzy ? Będzie miał chłopak fajne mieszkanie na zimę.
Reszta później, bo już córka dzwoniła i musze jechać po nią na dworzec. Przepraszam. Dokończę wieczorem.