» Pt maja 24, 2013 11:30
Re: koty Joli Dworcowej - prosimy o pilną pomoc!!!
Adopcje niestety stoją, zresztą Jola nie ma prawie kotów do adopcji! Tak naprawdę to do adopcji mógłby pójść Brzydal, Misia, Misio (ale do spokojnego domu, bo po powrocie z nieudanej adopcji u 2 rozwydrzonych dzieciaków kotek nie może dojść do siebie i boi się dzieci) i Dodek. Gacek, Tomcio i Romcio są dzikawe i do tego ciągle chorują (zwłaszcza Romcio). Może jeszcze Miki, ten który był bity i wszystkiego się boi, mógłby pójść do bardzo spokojnego domu... Czyli z obecnych 23 kotów Jola ma szansę (małą, ale jednak) wyadoptować 5, góra 6 kotów. Pozostałych nikt nie weźmie, a część po prostu powinno się wypuścić w jakimś gospodarstwie czy stadninie, żeby mogły biegać swobodnie, bo w domu u Joli wyraźnie nie są szczęśliwe, jak np. Rysia albo Lusia. Może rozglądajcie się za czymś takim? Jola w ten sposób wyadoptowała jakiś czas temu 2 półdzikie kocury, które siedziały u niej na strychu. Koty były najpierw przetrzymane w piwnicy, potem, jak się przyzwyczaiły, wypuszczono je na podwórko i teraz nawet się trochę oswoiły (podchodzą do człowieka) i wyglądają na szczęśliwe. Oczywiście, są karmione, oczywiście mają mnóstwo ciepłych miejsc, w których mogą się schować (piwnica, stodoła, stajnia). Niestety, właścicielka gospodarstwa, wspaniała pani opiekująca się zwierzętami, nie przyjmie więcej kotów, ale dla kilku kotów Joli szukamy właśnie czegoś takiego...
Jola właśnie złapała na działkach 4 kotki w ciąży, każda miała po 5 kociąt więc za chwilę byłyby 24 koty... A dziś idzie zabierać kota jakimś narkomanom, bo 2 dni temu z ich okna wypadła kotka w ciąży (nie przeżyła) a kot strasznie płacze, chyba go biją... Sąsiadka tych narkomanów przyleciała do Joli po pomoc.
Ostatnio edytowano Pt maja 24, 2013 12:32 przez
jolabuk5, łącznie edytowano 2 razy