» Pt gru 21, 2012 1:31
Re: 8 kociąt z lasu ok. Pisza RATUNKU, HOP HOP
Wiem, że to nie na temat ale właśnie wybudził się z narkozy mój piesio i jest w marnej kondycji (jak to po operacji). Nie mam innego sposobu pomocy jak być przy nim. Wet mówił, że nie może go boleć ale ja mu (wetowi, temu wetowi) tak sobie wierzę chociaż faktycznie Rudasek nie wygląda aby go bolało - zawsze to po nim widać. Jakoś dociągniemy do rana. Cała domowa szarańcza miaucząca i szczekająca już posypia ale czujnie - wszystkie już weszły do kosza i sprawdziły stan kumpla (ile kociąt on pomagał wychować). Sajgon (pies) bronił Rudego przed moją ręką bo Rudasek przekręcał się i zapiszczał a ja go głaskałam i Sajgon chyba myslał, że to moja wina, skocxzył łapkami na mnie i pysiem odsunął moja rękę. Teraz leży na podłodze obok kosza gdzie spi Rudy.
Dzisiaj rano biegliśmy z Myszką (chorowita siostra chłopaków) do weta, dostała temperatury 40st. Innych objawów brak. ok południe temperatura spadła - dalej objawów brak. Gdy przyszłam do domu z Rudym bawiła się z Figaro. Nic nie pojmuję. Wirus kk się namnaża czy chce mnie odchudzić na święta? Zobaczymy co będzie jutro, hhhh właściwie dzisiaj.
Reszta szarańczy poupychanej ma się dobrze, a niektórym jest wręcz bardzo dobrze - Tutu i Malutka maja dla siebie cały duży pokój, wielkie łózko z kocykami, ręcznikami i150 zabawek że nie wspomnę o 10 miskach. Starszej pani nie idzie wytłumaczyć, że one nie sa chude tylko nie mają nadwagi, znacznej nadwagi jak jej koty - więc pani je dokarmia i dopieszcza wszelka surowizną mięsną i puszkową i chrupkowa i sama nie wiem juz co jej powiedzieć. No głaskania to one też mają po kokardę. A starsza pani zachwycona. w tym Jestem bezradna -a miłość kwitnie.
Chłopaki w łazience jakoś żyją, Zyzio nie wychodzi z norki przy ludziach za to z miski wstawionej do norki znika wszystko i może być zaprawione witaminami, betaglukanem i generalnie czym chcę. i tak zniknie. I dobrze. Chłopak się odżywia. Ostatnio mąż zrobił tak: dał szarańczy mięsko po czym dzwoni do mnie i mówi "... jak będziesz wracała z pracy to zajedź do chłopaków i daj im lekarstwa to ja juz drugi raz nie będe szedł..." I jak tu chłopa oszczędzić? Pytam jak? Siedziałm i medytowałam jak napchanym 6 kotom wkręcic jeszcze troche jedzenia z lekami. Czasami człowiek zaszalałby sobie z ciężkim narzędziem do wbijania tego i owego. Idę głaskać Rudaska i sprawdzę temp. Myszce.
