Byłyśmy dziś łapać koty w miejscu V. Była kotka Łapka, kociak z jesieni po niej, dwie wysterylizowane kotki, stary kocur i nowy czarny z potwornymi ranami. Nie wiem co mu jest

Pomimo iż mówiłyśmy, żeby kotów nie karmić, to jak przyszłyśmy w miskach było jedzenie. Kotka Łapka była tak najedzona, ze weszła do klatki, powąchała i wyszła. Nawet nie zjadła tego co po drodze było

Masakra, a tak cięzko ją złapać i zastać. Poza tym ludzie się rzucają "po co my te koty łapiemy"

Ostatni raz tam pojechałam, strata czasu.
Kolejna łapanka jutro w miejscu III.