Halo! Halo! tak dawno mnie tu nie było 
.
Wczoraj u weta był nietoperzyk, Semka i fredi.
Nietoperz jest taki słodki. Biedny na żywca miał wkładane skrzydełko do rurki

.
Miejmy nadzieję, że w tej rurce się zrośnie kość i błona. Taki mały a już musi tak cierpieć.
Muszę powiedzieć, że jest to złamanie otwarte. Kość widać (brrr). Ma owinięte skrzydełko
rurką i plastrem, lecz dzielnie walczy małymi ząbkami aby to ściągnąć. Przy okazji powiem,
że pewna biała kotka (jeszcze za nim nietoperz pojechał do weta) zrzuciła pudełko z nim
i zaczęła go atakować. Ja tu się staram go uratować a ten mnie dziabie w palec

.
Suczka Semka po zabiegu przednich łap była na kontroli i jest wszystko

.
I teraz trochę o fretce. Od 2 dni leciała mu krew z łapki. Wyglądało na okropne zranienie.
Ale się okazało że ma guza

. Guz został wycięty, to on był tak strasznie ukrwiony.
Najgorsze było to, że nie chciał się obudzic. Trzymałam go na rękach szturchając go czasami.
Postanowiłam, że wyjdę na powietrze. Wiatr zawiał prosto w nosek Frediego i mały się obudził.
A na sam koniec coś śmiesznego.
Pani Ala otwiera drzwi samochodu, by wziąć nowy ręcznik.
Patrzymy a tam na podłodze leży tamtejszy kot 
.