Wpłynęły kolejne wpłaty na FKD:
- od Jarki - składka funduszowa oraz kwota za bazarki - łącznie 35 zł
- od mamy Jarki - 10 zł
- od olka_sz - 10 zł
Merci, tak podziękuję Ciiiii, chciałoby się zaśpiewać
A propos, wymyśliłam że każdego miesiąca będę Wam dziękowała za różne rzeczy (oj, sporo tego!) w innym języku, co Wy na to? W listopadzie będzie po estońsku: tänan!
Trzeba sobie ocieplić jesień odrobiną absurdu
Co poza tym.
Wczoraj dotarła dostawa prezentów od olimichalska - koty dworcowe otrzymały od Oli 50 kilogramów żwirku oraz 15 kg Puriny dla kociąt!

Sklep dorzucił gratisowo dwie puchy oraz, uwaga uwaga, czerwoną obróżkę wysadzaną cyrkoniami

Nie wiem czy koty dworcowe będą chciały się tak stroić

Chyba poświęcą ten ekskluzywny gadżet na najbliższy bazarek (można już zgłaszać chęć zakupu

).
Poza tym napisała do mnie forumowiczka, która nam się tu chyba jeszcze nie ujawniła, ale podczytuje wątek i zaoferowała, że przekaże na bazarek kilka par ślicznych, własnoręcznie wykonanych kolczyków frywolitkowych. Już szykujcie uszy!

Gosia dołącza także do FKD - zadeklarowała comiesięcznie poczwórność (nie wiem czy jest takie słowo, ale brzmi ciekawie

) składki podstawowej.
Petka, LaraAnn - Was także witamy w FKD

Zaraz wysyłam priv.
Duża von Focha - tak, ręczniki na pewno się przydadzą. Chętnie je przyjmę!
koconek - najważniejsze, żeby budki były już zbudowane. Z przeniesieniem damy radę - umówimy się tylko kiedy można je odebrać od Ciebie z biura (tym razem postaram się zapamiętać prawidłowo

) i w razie czego ja sama mogę je poprzenosić, sztuka po sztuce. To już nie kłopot, bo dworzec jest naprawdę rzut kamieniem (a propos, jedno ze stad mieszka tuż za mostem, dwa kroki od Ciebie). A co do miejsc ich postawienia, to dzwoniłam dzisiaj do pana z PKP - na 99% jesteśmy umówieni na piątek. Mam zadzwonić z samego rana i ustalimy o której mógłby się ze mną przejść po dworcu. Także po weekendzie można będzie budki stawiać
Aha, jeszcze te kocyki! Sklerozę mam

Miałam prześledzić wątek żeby policzyć ile ich trzeba kupić. Zaraz się za to zabiorę.
I rzecz najważniejsza. Od razu powiem, że pytam bez wielkich nadziei...
Czy ktoś może mógłby przejąć opiekę nad dworcowymi kotami z piwniczki od soboty rano do poniedziałku wieczór? 
Ja mam w weekend studia w Warszawie, a w poniedziałek muszę być w Łodzi bo mi się trafiło drobne zlecenie (a że teraz jestem mocno nie przy kasie, to aż się pofatyguję do mojego rodzinnego miasta). Nie mam już kogo poprosić, bo akurat to taki newralgiczny, świąteczno-wyjazdowy okres. Miałam nadzieję, że uda mi się zorganizować jakieś zastępstwo, ale niestety wszyscy których prosiłam mają już jakieś plany. I trochę kicha... Do kotów trzeba by zajrzeć rano i wieczorem, sprzątnąć kuwety, napełnić miseczki i podać leki - lacidofil, beta glukan i być może coś dla Czarnej Kotki (niewykluczone, że w zastrzykach - pozwala sobie podać, ale trzeba kogoś kto umie zrobić zastrzyk podskórny). Przedstawiam pełen obraz sytuacji, bo nie chcę nikogo wkręcić w pomoc ponad jego siły. Tak jak mówiłam, pytam bez większych nadziei

W ostateczności będę musiała zrezygnować ze zjazdu.