ossett pisze:Kiciuś z przekrzywioną główką (też na terenie łowieckim)-lubiany przez wszystkich ludzi łagodny dziki dzik, brat Queen, opiekun kocic i kociąt, chyba nie wdaje się w walki.

Kiciuś, nazywany też Krzywą Główką, prawie na pewno nie żyje. Nie ma go od dłuższego czasu i zabity (prawdopodobnie przez samochód) kot, który leżał koło ogrodzenia budowy (słyszałam o tym pare tygodni temu, ale mowa była o kociaku) to był on.
Świadczyła o tym pozycja jego głowy(inna niż to zazwyczaj jest u zabitych kotów) , bo żadna z osób znających go (i wychwalających pod niebiosa) nie obejrzała go z bliska, nie zabrała z jezdni i nie pochowała. Podobno leżał ze dwa dni, "aż przyjechali i go zabrali".
Większość ludzi brzydzi się nieżywych, nawet bardzo lubianych kotów. Chyba z psami jednak jest inaczej...
Nie mam im tego za złe. Pewnie parę lat temu też nie zabrałabym nieżywego kota z jezdni i nie zadałabym sobie trudu pogrzebania go.
Ale zostawił po sobie bardzo dobre wspomnienia. Był najmądrzejszym i najbardziej niezwykłym kotem jakiego tam znano. Słyszałam to wczoraj od paru osób.
Pisałam kiedyś, że chyba nie wdawał się w walki bo nie bywał pogryziony. Nie musiał. Inne kocury chyba go się bały. Skutecznie odstraszał od piwnicy z kotką i kociętami inne kocury.
Czy często zdarza się aby żałowano, że jakiś kocur nie oznacza piwnicy?
A jednak to możliwe. Brat osieroconej ostatniej przyjaciółki Kiciusia tego nie robi, nie broni jej.
Mam cień nadziei, że kiedyś jeszcze go zobaczę. Tak już było. Myślałam, ze przepadł, a po wielu miesiącach go znowu spotkałam. Może jednak to nie on leżał przy plocie...
Ale jednak go nie ma...