» Czw gru 11, 2003 23:51
Więc znowu był wet. Na pytanie czy wciąż nędza odpowiedział: już nie. Widzi, ze mały urósł. Temperatura 38 i 6, szmer w płucu znacznie mniejszy, oczka lepsze, kupale sadzi, sika czesto, już tylko do kuwety. Bawi się myszką, własnym ogonem, naszymi rękami, wydrapuje pazury w nasze spodnie i wiklinowy domek, w którym mieszka. Żre chyba więcej niż Herhor, wet mówi, że przesadzamy z tym zarciem, on bez obiadu do nas przyszedł. Dajemy mu łyżeczke od kawy actimelu dziennie - ciągle dostaje ampicilinę w zastrzyku. Stany ropne ustąpiły. To będzie prawdziwy myśliwy! Myszka nie ma żadnych szans.
Dajemy wciąz kombinację neomycyna - naclof - vidisic do oczu, parę kropel sebionu do pyszczyska i atecortin do uszu.
Właśnie z tym atecortinem mamy pytanie; to maść sterydowa, czy przez śluzówki jakoś nie dostaje się do krwioobiegu i nie szkodzi na wątrobę, nerki etc? Wet mówi, że jeszcze wkraplać, nie minął tydzień od kiedy to robimy, a świerzb był koszmarny. No ale trochę nie jesteśmy pewni, tak w ogóle to ten wet sterydów raczej nie lubi i złapał się za głowę na: 1. zastrzyk, który mały dostał w zeszły czwartek, 2. atecortin do oczu.
Poradźcie!!!!