mirka_t pisze:Dalia jesteście z MariaD jak papużki nierozłączki to i można się pomylić.
Wetka patrzy nie tylko na wyniki, ale i na kota. Widzi, w jakiej jest kondycji i według niej Lorda nie nadaje się do zabiegu a po co szukać czegoś, czego i tak się nie wytnie. Ja jeszcze nie wiem czy zdecydować się na walkę czy odpuścić. Nie widzę u Lordy woli walki, ale gdy dzięki lekom nie widać też dużego cierpienia to ciężko podjąć decyzję co robić dalej.
Łatwo pisać zrób to, zrób tamto tylko, kto za to zapłaci. W tej chwili zapłaciłam 220zł i na szczęście dojazd do kliniki miałam gratis dzięki znajomemu taryfiarzowi, bo do tej kliniki nie mam dogodnego dojazdu. Na szczęście mam na koncie wpłaty z ostatnich wirtualnych adopcji i pomocy w spłaceniu długu a przecież tak bardzo walczyłaś o to żeby ludzie nie dawali mi pieniędzy.
to już mnie powalilo na kolana
to nie zdawalaś sobie sprawy ze leczenie kotów kosztuje? jak się ma ich ponad 50 to i częstotliwośc wizyt u weta większa i koszty większe.
każdego kota który choruje zamierzasz usypiac ze wzgledu na brak środków?
edit: ort.