Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 8.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie kwi 04, 2010 21:22 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Dalia jesteście z MariaD jak papużki nierozłączki to i można się pomylić.
Wetka patrzy nie tylko na wyniki, ale i na kota. Widzi, w jakiej jest kondycji i według niej Lorda nie nadaje się do zabiegu a po co szukać czegoś, czego i tak się nie wytnie. Ja jeszcze nie wiem czy zdecydować się na walkę czy odpuścić. Nie widzę u Lordy woli walki, ale gdy dzięki lekom nie widać też dużego cierpienia to ciężko podjąć decyzję co robić dalej.
Łatwo pisać zrób to, zrób tamto tylko, kto za to zapłaci. W tej chwili zapłaciłam 220zł i na szczęście dojazd do kliniki miałam gratis dzięki znajomemu taryfiarzowi, bo do tej kliniki nie mam dogodnego dojazdu. Na szczęście mam na koncie wpłaty z ostatnich wirtualnych adopcji i pomocy w spłaceniu długu a przecież tak bardzo walczyłaś o to żeby ludzie nie dawali mi pieniędzy.

to już mnie powalilo na kolana
to nie zdawalaś sobie sprawy ze leczenie kotów kosztuje? jak się ma ich ponad 50 to i częstotliwośc wizyt u weta większa i koszty większe.
każdego kota który choruje zamierzasz usypiac ze wzgledu na brak środków?

edit: ort.
Ostatnio edytowano Nie kwi 04, 2010 21:49 przez dalia, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie kwi 04, 2010 21:25 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Wetka patrzy nie tylko na wyniki, ale i na kota. Widzi, w jakiej jest kondycji i według niej Lorda nie nadaje się do zabiegu a po co szukać czegoś, czego i tak się nie wytnie.


Ale przecież Lorda zachorowała dwa dni temu? 8O

Dla dobra całej reszty kotów należy się dowiedzieć co jest przyczyną takiego stanu zdrowia Lordy.
Nowotwór raczej w dwa dni nie doprowadza do granicznego stanu kota.

mirka_t pisze:Łatwo pisać zrób to, zrób tamto tylko, kto za to zapłaci.

Łatwiej i taniej poddać się? Bez walki? Bez choćby wiarygodnej diagnozy?
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39163
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie kwi 04, 2010 21:37 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

MariaD nowotwór wyniszcza powoli i nie zawsze można wychwycić, że coś jest nie tak. Nawet ludzi potrafi ściąć z nóg w krótkim czasie. Lorda mogła stopniowo jeść coraz mniej, pić coraz mniej, ale można by było to zauważyć gdyby była jedynaczką. Nigdy nie była jedynaczką. Przedwczoraj zauważyłam, że gorączkuje i teraz wiem, że również miała boleści i z tego powodu bardzo osłabła.
Co do łatwości to najłatwiej jest nakazywać komuś coś na odległość i rozliczać go z działań samemu nie robiąc nic w tym konkretnym przypadku.
Lorda cały dzień śpi. Nie jadła, nie piła i od powrotu z kliniki nie była w kuwecie. Nie ukrywa się jednak po kątach jak to robią umierające koty. Leży na oparciu kanapy. To jej ulubione miejsce do spania.

Poza Lordą martwi mnie jeszcze jeden kot, ale jest on u mnie przelotnie. Tayson trafił wczoraj do mojej klatki i czeka na Catherine, która jutro wieczorem zabierze go do Poznania. Tayson ma katar i nie chce z tego powody jeść. Wczoraj zjadł parę chrupek, popił wody, ale dzisiaj strajkuje. Próba nakarmienia nie powiodła się. Dałam mu pod skórę trochę NaCL żeby się zbytnio nie odwodnił.

To Tayson. Obrazek
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie kwi 04, 2010 21:45 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:MariaD nowotwór wyniszcza powoli i nie zawsze można wychwycić, że coś jest nie tak. Nawet ludzi potrafi ściąć z nóg w krótkim czasie. Lorda mogła stopniowo jeść coraz mniej, pić coraz mniej, ale można by było to zauważyć gdyby była jedynaczką.

aamms zauważyła że jest coś nie tak z Gacią mając ok. 10 kotów. I walczyła o nią. Gacia była też prawidłowo zdiagnozowana.

Ile jeszcze kotów może mieć problemy których nie zauważysz aż będzie za późno?

mirka_t pisze:Co do łatwości to najłatwiej jest nakazywać komuś coś na odległość i rozliczać go z działań samemu nie robiąc nic w tym konkretnym przypadku.

Nie mieszkam w Bydgoszczy, nie są to koty pod moją opieką.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39163
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie kwi 04, 2010 21:50 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

MariaD pisze:Ile jeszcze kotów może mieć problemy których nie zauważysz aż będzie za późno?...

Być może sporo, ale i tak zauważę wcześniej niż ludzie, którzy mieli je pod opieką przede mną. Nie pozwolę też tym kotom cierpieć.

MariaD pisze:Nie mieszkam w Bydgoszczy, nie są to koty pod moją opieką.[/url]
Prosisz żebym skonsultowała Lordę z specem od nowotworów. Nie znam takiego. Może pszukać za mnie. Sugerujesz potrzebę dodatkowych badań. Nic nie stoi na przeszkodzie abyś je opłaciła.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie kwi 04, 2010 21:57 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
MariaD pisze:Ile jeszcze kotów może mieć problemy których nie zauważysz aż będzie za późno?...

Być może sporo, ale i tak zauważę wcześniej niż ludzie, którzy mieli je pod opieką przede mną. Nie pozwolę też tym kotom cierpieć.

MariaD pisze:Nie mieszkam w Bydgoszczy, nie są to koty pod moją opieką.[/url]
Prosisz żebym skonsultowała Lordę z specem od nowotworów. Nie znam takiego. Może pszukać za mnie. Sugerujesz potrzebę dodatkowych badań. Nic nie stoi na przeszkodzie abyś je opłaciła.

naprawdę nie rozumiesz, ze jesteś za te koty odpowiedzialna?
wzięlaś je od tych ludzi aby się nimi zająć wlaściwie - dać im opieke również (a moze przede wszystkim) weterynaryjną

co to znaczy ze jak kot ma byc leczony to ktoś ma za to płacić? a ty co? nie wiedzialaś ze utrzymanie i leczenie kota kosztuje?
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie kwi 04, 2010 22:01 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Mirko, ja wprawdzie wetem nie jestem, tylko lekarzem, ale przy tak odmłodzonym rozmazie (pałki 35%) to jest infekcja bakteryjna...
przy duszności szukałabym jej w układzie oddechowym
nie musi dawać zmian osłuchowych
można oznaczyć CRP i ew. zrobić rtg klatki piersiowej

chętnie zasponsoruję te badania, jeśli się zgodzisz
nawet gdyby potwierdziły zasadność podejrzeń wetki, przynajmniej byłabyś pewna
bo wiesz, życia potem wrócić się nie da...
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Nie kwi 04, 2010 22:03 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Nie będę finansować kosztów Twoich wielomiesięcznych zaniedbań.

Nie kazałam Ci mieć takiej ilości kotów.

Nie kazałam Ci trzymać ich w stadzie przekraczającym wszelkie granice na niewielkiej powierzchni.

Nie kazałam Ci nie robić ogłoszeń adopcyjnych.

Nie, nie będę finansować żadnego z Twoich kotów, bo to do niczego nie doprowadzi. Nie wyciągniesz wniosków z dyskusji na zamkniętym wątku. Nie zaczniesz myśleć o kotach i ich dobrobycie.

Nawet jeśli to nie rak u Lordy to nie masz warunków na jej leczenie, nie odizolujesz jej (poza klatką), nie będziesz dbać o nią jednostkowo.
Nie chcesz o nią walczyć. Nie widzisz jej jako Lordy. To jeden z pięćdziesięciu.

Jedynie postawiona pod murem, tak jak ta osoba, od której masz Śliwkę, może coś zrozumiesz.

Może dla niektórych z tych 53 kotów będzie za późno, ale przynajmniej nie będzie następnych 50.

Było za późno dla Dyzia.
I jest już za późno dla Lordy.

Oby nie było za późno dla Pusi i Śliwki i innych z tego stada.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39163
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie kwi 04, 2010 22:04 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

dalia pisze:...
to już mnie powalilo na kolana
to nie zdawalaś sobie sprawy ze leczenie kotów kosztuje? jak się ma ich ponad 50 to i częstotliwośc wizyt u weta większa i koszty większe.
każdego kota który choruje zamierzasz usypiac ze wzgledu na brak środków?...

A nie powaliło Ciebie, że przyjęłam koty, bo innego dt dla nich nie było. Uśpię każdego nieuleczalnie chorego kota, który cierpi z powodu choroby.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie kwi 04, 2010 22:06 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Zyczylam Ci juz Wesolych Swiat Mirka? Chyba nie, to teraz nadganiam i informuje, ze "pomoc" juz jest w Ojczyznie :-)

Nie poddawaj sie i za Lorda wielkie kciuki.

SecretFire

 
Posty: 11777
Od: Sob sie 30, 2008 15:29
Lokalizacja: Kleines Wiesental (Niemcy) kiedys Brodnica

Post » Nie kwi 04, 2010 22:07 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
dalia pisze:...
to już mnie powalilo na kolana
to nie zdawalaś sobie sprawy ze leczenie kotów kosztuje? jak się ma ich ponad 50 to i częstotliwośc wizyt u weta większa i koszty większe.
każdego kota który choruje zamierzasz usypiac ze wzgledu na brak środków?...

A nie powaliło Ciebie, że przyjęłam koty, bo innego dt dla nich nie było. Uśpię każdego nieuleczalnie chorego kota, który cierpi z powodu choroby.

to ze uśpisz każdego chorego kota to widze az nazbyt wyraźnie
no chyba ze ktos sfinansuje leczenie bo wtedy kot ma szansę na życie

edit
Beliowen napisała post powyżej. Proponuje sfinansowanie badań - sadzę ze mozesz tyle dla Lordy zrobić
Ostatnio edytowano Nie kwi 04, 2010 22:10 przez dalia, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie kwi 04, 2010 22:10 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Beliowen pisze:Mirko, ja wprawdzie wetem nie jestem, tylko lekarzem, ale przy tak odmłodzonym rozmazie (pałki 35%) to jest infekcja bakteryjna...
przy duszności szukałabym jej w układzie oddechowym
nie musi dawać zmian osłuchowych
można oznaczyć CRP i ew. zrobić rtg klatki piersiowej

chętnie zasponsoruję te badania, jeśli się zgodzisz
nawet gdyby potwierdziły zasadność podejrzeń wetki, przynajmniej byłabyś pewna
bo wiesz, życia potem wrócić się nie da...

Chciałam dzisiaj zrobić RTG klatki piersiowej w pozycji strzałkowej, ale wetka była temu niechętna. Dyskutować zbytnio nie chciałam, bo znowu mogę usłyszeć - może pani iść do innej kliniki. Jutro będzie inny wet, pokażę mu wczorajsze RTG i zasugeruję ponowne, ale tylko klatki piersiowej. Po Filucie i Budysiu nie mam zaufania do diagnoz po osłuchaniu kota.

Lorda wreszcie poszła do kuwety zrobić siusiu i zaraz wróciła na oparcie kanapy. W tej chwili oddycha lepiej niż rano, ale nadal nie jest to normalny oddech.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie kwi 04, 2010 22:12 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

SecretFire wiem, że pomoc jest już blisko. :wink: Jeszcze raz wilkie dzięki.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie kwi 04, 2010 22:12 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

dalia pisze:
mirka_t pisze:
dalia pisze:...
to już mnie powalilo na kolana
to nie zdawalaś sobie sprawy ze leczenie kotów kosztuje? jak się ma ich ponad 50 to i częstotliwośc wizyt u weta większa i koszty większe.
każdego kota który choruje zamierzasz usypiac ze wzgledu na brak środków?...

A nie powaliło Ciebie, że przyjęłam koty, bo innego dt dla nich nie było. Uśpię każdego nieuleczalnie chorego kota, który cierpi z powodu choroby.

to ze uśpisz każdego chorego kota to widze az nazbyt wyraźnie
no chyba ze ktos sfinansuje leczenie bo wtedy kot ma szansę na życie

edit
Beliowen napisała post powyżej. Proponuje sfinansowanie badań - sadzę ze mozesz tyle dla Lordy zrobić


TAK, ale to nie będziesz Ty. Bo Tobie nie chodzi o pomoc kotom u Mirki tylko o nagonkę na Mirkę.

PearlRain

 
Posty: 6184
Od: Pt gru 11, 2009 12:06
Lokalizacja: Duża Wyspa

Post » Nie kwi 04, 2010 22:16 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
Lorda wreszcie poszła do kuwety zrobić siusiu i zaraz wróciła na oparcie kanapy. W tej chwili oddycha lepiej niż rano, ale nadal nie jest to normalny oddech.



Mirka, a jakie leki dostała Lorda? Być może Beliowen ma rację i infekcja bakteryjna odpuszcza pod wpływem tych leków?
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: WilliamGreva i 36 gości