http://www.youtube.com/watch?v=AJmlUoLXr4I
Kiler to duży kocur wyjątkowej urody. Niestety jest w 100% dziki. I nie chodzi tu chyba o to, że "ktoś go skrzywdził" itp. On chyba jest dziki od zawsze. Nie wiemy kiedy i skąd się wziął w schronie. I pewnie się już nie dowiemy. Być może trafił jako kociak i nie został w porę oswojony. Może z tego powodu nie został adoptowany i gdy wyrósł, to trafił do dużej kociarni?


Jest raczej młodym kotem, zęby ma chyba w komplecie, wygląda zdrowo i niech tak będzie jak najdłużej. Jest jedynym kotem, który nigdy nie wyszedł przy nas zza swojego pieca. Tylko raz udało się go sfotografować "w plenerze", pewnie myślał, że już sobie poszliśmy i wyszedł na wybieg załapać się na ostatnie promienie słońca:

Raz udało się go sfotografować przy jedzeniu dzięki automatycznej kamerze:

No i ostatnio udało się go przyłapać na drapaku:
http://www.youtube.com/watch?v=Ncx1A1an54k
Pewnie powtarzam się kolejny raz, ale według mnie Kiler ma najmądrzejsze spojrzenie spośród wszystkich kotów, które spotkałem:

W schronie nic go już nie czeka. Żadna przyszłość. Myślę, że nie jesteśmy w stanie oswoić go choć trochę w schronie, przebywając z nim tylko dwie godziny w tygodniu. Bardzo źle znosi obecność ludzi. Wszelkie łapanki, np. do szczepienia, kończą się paniką i desperackim atakowaniem ręki człowieka. Właściwie jeszcze nie zdarzyło się, by Kiler nie narobił ze strachu pod siebie w czasie łapanki. Raz nawet zdarzyło mu się to, gdy łapaliśmy Kaja, bo myślał, że chodzi o niego...

Chciałbym, żeby ktoś zabrał Kilera do domu takim, jakim jest i pozwolił mu się oswoić powoli i bez ponaglania. Nie każdy kot musi się łasić, nie każdy musi mruczeć na kolanach. Chodzi tylko o to, żeby Kiler nie spędził reszty życia w schronie.