bemka pisze:Co prawda ze względu na miejsce zamieszkania z pracą mogę niewiele pomóc, ale wpadł mi do głowy pewien pomysł odnośnie tekstów na zamówienie. Często regionalne portale internetowe potrzebują osób, które będą pisały o tym co się aktualnie dzieje w mieście, wydarzeniach, lokalnych problemach itp. To dobra forma dorobienia sobie, może też warto uderzyć. Rozsyłaj jak najwięcej CV, firmy zazwyczaj skrupulatnie przechowują nadesłane CV, bo znaleźć ad hoc osobę z odpowiednimi umiejętnościami i doświadczeniem, gdy zajdzie potrzeba szukania na dane stanowisko wcale nie tak łatwo. Może się zdarzyć, że za jakiś czas ktoś się odezwie.
BTW Natknęłam się ostatnio na książkę Zaklinacz Kotów w internecie, opis był zachęcający i zastanawiałam się nad kupnem. Polecasz Emgatto?

wiecie, ja muszę być jakaś "nietego" (taki regionalizm), bo lubię pracować - lubię pisać, lubię poprawiać błędy, lubię tłumaczyć, lubię uczyć (choćby angielskiego).. to co ma związek z książkami i tekstem w ogóle, nie tylko beletrystyką

to dla mnie kluczowa sprawa - nie tylko zawodowo. dlatego też od wielu miesięcy wysyłam swoje cv wszędzie, gdzie kogoś takiego potrzeba. do wydawnictw, do serwisów internetowych, do czasopism, zostawiam ogłoszenia na portalach społecznościowych... nie ma chyba takiej rzeczy, której bym nie zrobiła w sprawie znalezienia pracy dodatkowej (skoro nie mogę mieć jednej normalnej płacy..), jestem dość otwarta na nowe okoliczności, elastyczna i - uważam - całkiem sprawna w poszukiwaniach........
ale jest jedno "ale" - pracę najpewniej się znajduje przez znajomości. coś takiego jak uczciwe wysłanie zgłoszenia, choćby najlepszego, mało którego pracodawcę zachęci, jeśli nie jest to osoba "sprawdzona", polecona przez kogoś.. byłam już na kilkunastu rozmowach kwalifikacyjnych (a nie uważam się za osobę mało rozgarniętą), poznawałam ludzi, którzy wyłącznie pro forma podejmują takie działania jak "rekrutacja".. a jeśli chodzi o doświadczenia z wydawcami czy firmami, do których piszę, wiele z nich nawet nie ma czasu oddzwonić czy odpisać, że "przepraszamy, ale nie tym razem".
dlatego też uważam, że w 80 proc. to wyłącznie znajomi znajomych i krewni królika przyjmują nas do pracy, dają nam zlecenia i - robią to dzięki czyjemuś wstawiennictwu. polegając tylko na sobie i wysyłaniu cv trzeba mieć baaaaaaaaaardzo dużo szczęścia, by w ogóle dostać zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną.
ps
Zaklinacza kotów polecam, choć dopiero w połowie jestem

- ciekawie napisana książka, lekko i przyjemnie, ale treściwie. Nie jest to poradnik w stylu "prześmiewczym", jak u Pratchetta np., ani też zabawny przewodnik po życiu z kotem mniej lub bardziej neurotycznym - ale obserwacje oparte na doświadczeniach autorki z własnymi kotami, bardzo trafne zresztą. Pani opowiada choćby o kociej mowie, umiejętnościach przystosowawczych, różnych kocich charakter(k)ach, inteligencji, szkoleniu (tak, to możliwe!), problemach (typu agorafobia, agresja, drapanie mebli), upodobaniach pokarmowych, zabawach, a nawet wakacjach i urlopach z kotem

język bardzo swobodny, żadnego naukowego żargonu, mnóstwo zaskakujących (choć także sporo oczywistych) wniosków.
książka mnie mocno zaintrygowała, bo w zalewie wszystkich tych traktujących o kocich rasach i problemach zdrowotnych wyróżnia się przede wszystkim tematyką - o życiu z kotem od strony emocjonalno-psychicznej, o poznawaniu futrzaka niejako z jego punktu widzenia - na pewno to doskonała rzecz dla psychologów zwierzęcych i innych osobników zakochanych w tych stworzeniach... krótko mówiąc: szczerze polecam
