Tymoteusz je; nie na tyle mało żeby sie martwić, i nie na tyle dużo żeby się szybko znowu zaokrąglił. Dla mnie jest za szczupły -ale pewnie trzeba czasu i cierpliwości.
Lepiej skacze niż wcześniej, no bo jest lżejszy.
w niedziele był upał i wyszłam z Kają po południu tylko na chwilkę; szła pani z psem średniej wielkość i ten pies zaczął strasznie na Kaję ujadać i się szczerzyć i skakać na smyczy/
przesunęłam się żeby ich przepuścić, bo chodnik wąski ; a pies cały w zębach i warkotach;
pies szarpnął, pani poleciała na chodnik, puściła smycz

a pies się rzucił na Kaję
smycz- oczywiście ta zwijana, zawsze te smycze ludziom wypadają, jak psy się szarpią i ludzie lecą na chodnik
Kaja też się wyszczerzyła, i nie wiem jak to zrobiła, bo była na krótkiej smyczy (wyszłam na 5 minut, chodnik przy ruchliwej ulicy, więc nijak spuścić psa; nawet bym nie miała jak odpiąć bez bycia pogryzioną) - widziałam tylko dziką kotłowaninę dwóch psów, i takie dźwięki jakby się właśnie zagryzały
pani dalej leżała na chodniku, ale wyglądała na żywą; leżała idealnie pod wejściem do mojej kamienicy; całkowicie blokując wejście
w pewnym momencie tamten pies podkulił ogon i do niej pobiegł;
fart, że nie na ulicę i w długą.
Wygląda, że tamten pies lubi takie akcje z rzucaniem się na inne psy, i ma to już przećwiczone. a ona nad nim nie panuje. W kazdym razie cały atak swojego psa przeleżała sobie na chodniku,
moja Kaja strasznie była z siebie dumna; serio nie wiem jak -ale przegoniła tamtego psa'
pani dalej leżała na wejściu, z psem obok - no to i ja stałam 2 metry od niej i czekałam aż cos się zdarzy, i będzie przejście
jakiś pan, normalnie superman, podniósł panią, podał jej smycz, bo jej pies był cały czas luzem
i pani dalej stała,tak jak ją postawił, jakby w szoku była - idealnie na wejściu; a nie chciałam się wpychać na nią z psem -żeby znowu nie upadła
w końcu zapytałam,czy mogłaby sie przesunąć chociaz ze 3 metry -i jakoś ją odblokowało.
Moja Kaja była cała zadowolona z siebie, tamten pies też był cały zadowolony z siebie. To znaczy suka, bo kojarzę tego psa -i on zawse strasznie ujada na inne psy.
Sensu w tym nie widzę żadnego. W kazdym razie moja Kaja miała świetny humor, chodziła cały dzień jak zwycięzca; nawet zjadła bez marudzenia.
Jak dla mnie -średnia atrakcja. Wolałabym bez powtórek. Tamta suka mieszka dość blisko, zawsze ujadała jak gupia, ale jakoś zawsze mijaliśmy sie dalej/ w większej odległości, i pani ją utrzymała.
Ale kiedyś mi opowiadała, ze bardzo pilnuje swojego psa i go trzyma, bo raz się jej wyrwał i pogryzł dotkliwie jakiegoś psa.
Czyli myslałam, że jest świadoma, że jej pies może zaatakować - i serio go trzyma; a nie lekkie szarpnięcie i już pies pędzi z zębami na wierzchu na kolejną ofiare.
Chociaż może jak walnęła w chodnik-to serio trzymała. Tylko efekt tego żaden.
Jak dla mojej suki - chyba super atrakcja to była. Chociaż nie wiem co jest atrakcyjnego w tym że rzucił się na nią pies jej wielkości.
Jakbym wyszła akurat ze Sweetie -to by Sweetie pogryzła tamta suka. Bo Sweetie tchorz i nie umie się bronic.
Kaja stara, ale wie co robić.
Czyli farta miałam