cypisek pisze:annskr pisze:Domowa kotka od tygodnia w okienku piwnicznym.... Skulona, of tygodnia podobno nie rusza się stamtąd... Kiedyś w tym miejsci (Łowcka) sterylizowaliśmy koty, pomogliśmy chorej pani wyadoptować piwniczne maluszki
Pani zabrała kotkę do piwnicy..
Podjadę tam wieczorem, wcześniej nie dam rady..
Biedactwo!!!
no może już nie takie biedactwo
wielka, czarno-biała kocica
mocno wystraszona, ale oswojona
zawiozłyśmy ją wczoraj wieczorem razem z annskr do CC (po drodze do Zgierza)
a po co jechałyśmy do Zgierza?
ano, co by zawieźć jedną z moich Wólczanek -
Donatkę - do nowego domu!
w domu Pani, dwójka chłopaków (7 i 8) i kociak
Zosiek (ok. pół roku)
w czasie naszej wizyty
Donka najpierw opróżniła kocią miskę a potem poszła zwiedzać dom
przed chwilą dzwoniła Pani i opowiedziała jak to
Zosiek w nocy bronił łóżek
... nie wyspał się biedaczek
a
Donka dzisiaj trochę się wycofała, ale już niedługo kociaki nie będą widziały świata poza sobą
nie wytrzyma i za parę dni nie będzie sobie wyobrażała innego domu!
chłopaki nadali jej nowe imię -
Daliastwierdzili, że jest piękna jak kwiat!
no i jest śliczna!

tu jako 5 tyg. kociak z lekkim kk, karmiona jeszcze strzykawką
a teraz innej bajki:
w wakacje łapałyśmy z mariją koty (2 szt.) na Dworcu Fabrycznym
zabrałam też wtedy stamtąd kociaka
Snikersa
tu zaraz po złapaniu kociaka
Snikersa przez pana Snikersa rękoma bez rękawiczek, bo to lato było
została tam para dorosłych kotów (wyciętych oczywiście) - matka i jej brat
kotami opiekował się pan Snikers taksówkarz
koty dostawały jeść z dwóch barów a dodatkowo pan Snikers wieczorem dowoził im jeszcze jakieś smakołyki
i wszystko byłoby ok, gdyby ktoś nie wymyślił sobie nowego dworca...
dwa dni temu pan Snikers zadzwonił do mnie i poprosił o pomoc w złapaniu kocicy (
Zośka)
powiedział wtedy,
że bardzo się o nią martwi
że nie ma jej gdzie dawać jeść
że nie wie gdzie ona śpi, a tu zima
że on jest bardzo z nią związany i dawno by już wziął ją do domu, ale żona ma uczulenie
i, że udało mu się załatwić jej najpierw dt a potem adopcję
o 21:48 przyjechał do po mnie swoją wypasioną taksówką (nie była czerwona, niestety)
zapakowaliśmy łapkę i kontener
podjechaliśmy pod dziurę w płocie okalającym budowę(?) nowego dworca
pan Snikers "zakiciał"
Zośka wyszła
pan Snikers założył eleganckie skórzane rekawiczki
pan Snikers wziął
Zośkę po pachy
ja podstawiłam kontener... i kocica była nasza!
trwało to tak krótko, że nie zdążyłam nawet powiedzieć panu Snikersowi: nie tak!
Zośka bardzo płakała
pan Snikers powiedział,
że czuje się jak Judasz
że ją zdradził
że ona mu tego nie wybaczy
... i całą drogę do Lecznicy oboje mi tak płakali do ucha
na nic zdały się moje pocieszenia,
że kocica już teraz będzie mijauł'a tylko lepiej
że nie trzeba się będzie o nią martwić
że...
że...
pan Snikers (przez jakieś swoje znajomości) załatwił w jednej z Lecznic, najpierw przetrzymanie i przegląd techniczny
Zośki, a potem dt u swoich znajomych Pań
a oto nasza płacząca bohaterka

niestety "płaczącemu" panu Snikersowi nie zrobiłam zdjęcia...
pan Snikers obiecał, że będzie mnie informował o wszystkim co się
Zośki tyczy
... oj, mijauł'am wczoraj dzień "na płacząco" i z podwójnym "hepi endem"
... mry!