Witam Dziewczyny. No ja jak zwykle po nocy piszę, to znaczy po ostatnim karmieniu.No nic nie poradzę i jedyny czas kiedy pewnie bedziemy mogli sie znow spotkać wcześniej to jesienno-zimowy. Wiadomo dlaczego. Mam jednak nadzieje że mnie czytacie na drugi dzień?Czasem staram się to nadrobic i piszę w ciągu dnia,kiedy mam wolna chwilkę podczas gotowania jedzonka dla kociaków.Zacznę od najważniejszej dziś sprawy.Więc jednak pomimo paskudnej dziś pogody, udało mi sie złapać dwie kotki na jutrzejszą sterylkę.Jedna to koteczka z opuszczonych działek. Niedawno wstawiałam Wam jej zdjecia. Zaraz je odszukam ponieważ chcę prosić o Opiekę Wirtualną dla kici. Kicia jest urocza.I tak. Nie wzięłam ze sobą transporterka ani klatki pułapki. Klatki pułapki no to z wiadomych względow, no bo byłam rowerem. Jednak stwierdziłam że w przypadku tej kici transporterek może mnie zawieśc bo tak juz było dwa razy. Kicia zobaczyła i uciekła.Na nic moje wcześniejsze polowanie. Nie mogłam natomiast łapać jej do pułapki bo przy trzecim juz łapaniu, jak był mój Mąż została zablokowana przez kicie w bardzo wysokiej ciąży i nie mogła mi juz posłużyć. Zresztą wtedy wyjątkowo robiliśmy na raz trzy kotki, bo była dobra okazja i warunki na łapanie. Wiedziałam że kicia, która nazwałam Tereska może jeszcze poczekać bo tamte są pilniejsze.No i wyobrażcie sobie ze dziś zaryzykowałam i pojechałam po kicie z torbą transportową. Nakarmiłam częsć kociaków na opuszczonych działkach i w trakcie rozwaliłam sobie palca o dekielek od puszki. Kurcze te dekielki takie ostre są ,że niekiedy nie wiadomo co i jak a krew sie leje.Kiedy doszłam do Tereski to krew juz mi się lała porządnie.I musiałam ją jeszcze zbadać przed zabraniem, bo wiadomo przez 24 godziny mogło się cos zmienić. Upaćkałam Tereske krwią i stwierdziłam ze wszystko ok i zaraz wyruszamy. Tereska na początku pięknie sie łasiła i tuliła do nóg, ale ona zawsze tak robi jak mnie widzi z jedzonkiem. Jak juz ma nałożone i troszkę sobie podje, to zwraca na mnie większą uwagę i jest ostrożna.Kilka podchodów w celu pakowania kici nie wypaliło. Trzeba było włożyć jedzonko do środka torby i czekać na taki moment aby większa częsć kici była w środku no i niestety resztę już wepchnąć do środka.Kicia wchodziła brała kęs i szybko wycofywała się spowrotem. Jednak puszkę gubiła po drodze a ja ją uparcie wkładałam do torby, zeby kicia widziała ze tam leży jedzonko. No i sie ostatnim razem powiodło. Kręciła mi się mocno na początku. Drapała. Prosiłam tylko aby tylko torby mi nie uszkodziła bo mi jest jeszcze na dzis potrzebna. Potem poszliśmy z kicią w torbie na ramieniu nakarmić resztę kociaczków. Mimi juz normalnie jest codziennie.Reszta kociaków też w tym wszystkie dziewczynki po sterylkach. Dziś chyba ktoś był u kotkow których zdjęcia wczoraj prezentowałam bo jak dałam jedzonko to nie były takie głodne jak wczoraj.Nie zmienia to jednak faktu ze prawdopodobnie jedna młodziutka Triclorka jest zaciążona.Przyjechałam jakoś z kicią rowerem i w domu przełożyłam ja do klatki wystawowej, która już była przygotowana. Potem wzięłam jedzonko i poszłam z torbą po drugą kicię. Nie chciałam brać transporterka zeby nie straszyć. Kociaki sa przyzwyczajone ze jak przyjeżdżam to mam z sobą jakieś torby, no bo wiadomo jest w tych torbach jedzonko. Widok kolejnej torby nikogo nie zdumiewa specjalnie. Natomiast widok transporterka tak. Najgorzej chyba działa klatka pułapka.Kociaki są bardzo czujne i ostrożne.Wiedzą od razu ze coś nie tak.Już wczoraj obadałam sytuację i wiedziałam które kotki wezmę. Dziś pozostawało tylko pytanie czy ta druga kicia dotrzyma?Dałam więc kociakom po drodze jedzonko i kiedy doszłam na miejsce, tym razem nie brałam roweru, bo wiedziałam że kicia bardzo cieżka i nie chciałam aby mi sie bujała.Doszłam i patrzę a kici nie ma. No tak myśle sobie. Pewnie kolejna urodziła. Do tej pory z tego co mi wiadomo to na bank urodziły dwie.Za chwilę patrzę jest. Brzuch też jest.I słuchajcie teraz najważniejsze.Ja polowałam na ta kotkę w ubiegłym tygodniu. Wtedy co się tak wkurzyłam i godzinę zmarnowałam i nic. A potem jeszcze sie dowiedziałam ze kicia ma właściciela. To znaczy że zamieszkuje kogoś piwnicę. Dałam sobie wtedy spokój ze wszystkim bo byłam wsciekła na tą całą sytuacje.Mój czas, moje nerwy i kogoś lekceważący stosunek do wszystkiego.Potem przyjechał Mąż i tylko dzięki temu ze tak dobrze poszły nam te trzy łapanki i ze jedną kotkę złapałam praktycznie tylko dzięki temu ze moj Mąż był uparty a ja już cierpliwosć traciłam, że przemyślałam tą sprawę od początku.Po rozmowie , kolejnej rozmowie z tym człowiekiem dowiedziałam się pewnych faktów które zdecydowanie przeważyły o mojej decyzji. I zaplanowałam sobie, choć szczerze w to wątpiłam bo kicia była juz bardzo gruba, ze jak kicia przetrzyma te wolne co teraz było związane ze swiętem majowym to ją zrobie. Pewnie zapytacie dlaczego? Zarzekałam się że nie! Wiem ale teraz sprawa wygląda dużo inaczej. Od dawna wiem ze dwa kotki którymi się opiekuję od wiosny tamtego roku, mowię tu o Fredusiu i Zenusiu, kotki mają Swoich Opiekunów Wirtualnych w Vivie, więc wiem ze te kotki przychodzą od tego człowieka. One podobno zimują u niego w piwnicy bo im zostawia otwarte. W tym roku, dziwny zbieg okoliczności od tego człowieka zaczęły przychodzić kolejne koty. A wiec kotka w dużej ciąży i trzy szynkretki, młodziutkie. Pewnie miot z ubiegłego roku. Co dziwne nie przyszły wszystkie od razu tylko stopniowo jakby jedno drugie przyprowadzało.Kiedy nakładałam jedzenie notabene za pieniażki uzyskane od Was i usłyszałam za plecami ze o moja kotka też przyszła , pociągnełam temat i dowiedziałam sie jak to jest ze ja od lat sterylizuję całe ciągi ulic a ciagle jakieś nowe koty mi sie pojawiają.Usłyszałam też na czym polega menu tych kotów zamieszkujących piwnice i przestałam sie dziwić czemu masowo walą na naszą stołówkę.Otóz koty dostają Pedigripall suchy dla dużych psów i surowe korpusy drobiowe

To ze kotka jest już stara i prawdopodobnie nie ma zebów i gryzc nie moze wczale nie skłoniło Pana do zmiany menu, a wrecz przeciwnie twierdzi że wcześniej wszystkie to jadły.Nie dziwię sie teraz dlaczego Freduś i Zenuś jak przyszły to wyglądały na szkielety a jedzenie porywały w locie. Nie chce juz nawet pisać o ich wyglądzie wtedy i wyglądzie ich futerek.Teraz to zupełnie inne koty.A ten człowiek pewnie ma nadzieję ze to dzięki temu Pedigripall.No on ma dwa psy to sami rozumiecie. Dwa w jednym zeby wilk i owca cała. Brak mi słow. Kiedy w tamtym roku opowiadał mi ze małe strasznie u niego choruja i umierają to zaproponowałam pomoc w sterylce kotki. W tym roku to samo ale usłyszałam że teraz to juz nie bo kotka w ciaży.Nie rozumiem i krew mnie zalewa.Małe słodkie, potem wiosna przychodzi i róbta co chceta????Szukajcie sobie jedzenia?Widać jednak małe przeżyły bo gwarantuję ze to miot z ubiegłego roku.W dodatku wszystkie dziewczynki bo szynkretki. Nie ma innej opcji. Jedna to się normalnie łasi i mizia. Wcale się nie boi.Reszta ucieka i jedna prawdopodobnie z nich się juz okociła.Poszłam po kicię włożyłam do torby i przynoisłam. Dodam tylko ze wcześniej kilka dni temu, godzinę na nią polowałam z klatką pułapką. I nic. A po kilku dniach zaczęła mi sie miziać do nóg jak nakładałam jedzonko i pozwalała głaskać. Czy to nie Dziwne????[No koty są czasem zdumiewające naprawdę. Chyba dlatego tak mnie fascynują, bo zwylke fascynuje Nas coś czego nie rozumiemy do końca.Kicia jest w bardzo wysokiej ciąży i mam nadzieję ze mi do rana nie urodzi kociaków.Jest bardzo grzeczna. Tuli się łasi, mruczy, pojadła jedzonka. Kicia z opuszczonych działek czyli Tereska też mimo stresu pojadła w klatce.I też jest narazie grzeczna. Zobaczymy jutro. Proszę o MOCNE kciuki za jutrzejsze sterylki.Dziś już drugi dzień pokazała się kicia po wysokiej sterylce aborcyjnej. Ta czarna robiona ostatnio. Tak się ucieszyłam na jej widok. Uwielbiam te uczucie jak wypuszczam dziką kotkę po sterylce, która mnie nienawidzi jak diabli a ona potem przychodzi, najpierw ostrożnie potem coraz bardziej smielej do jedzonka, czeka na mnie i dociera do niej ze jednak jestem jej potrzebna i nie jestem taka zła. Że żyje nadal i ma to co miała wcześniej, czyli upragnioną wolność. To naprawdę super uczucie. Cieszę sie wtedy jak dziecko i dużo mówię do kici. Dziś to mnie normalnie zaszokowała. Spożniłam się kilka minut bo musiałam ciężarną do domu odstawić przed dalszym karmieniem, a kicia normalnie słyszała jak obok nakładam Puchaczowi i Dominikowi i wyszła mi na spotkanie. Znaczy ze się za mna steskniła nie Dziewczyny?????Pierwszy raz mi coś takiego zrobiła. Zwykle czekała przycupnięta i ukryta w krzaczkach i wychodziła do jedzonka dopiero jak odjeżdżałam.A dziś nie dosć ze wyszła zniecierpliwiona tym że sie spóżniam to poszła zajadać jak tylko kawałeczek odeszłam. No cudne te koty sie nam robią. Takie niesamowite i zaskakujące. Pozdrawiam Serdecznie Dziewczyny i muszę się niedługo położyć bo zmęczona juz dzis jestem.