Ojej, a mi powiadomienia nie przyszły. A tu fotki są nawet.
Basiu, bardzo dziękuję.
Jaki piękny wielkooki chłopak.
Olu, jeszcze raz bardzo Ci dziękuję, uratowałaś mu życie
Killatha, Ty mu też pośrednio uratowałaś życie dzięki dzielnemu pilnowaniu wątku.
Dziewczyny, jestem Wam tak bardzo wdzięczna.
Nie do uwierzenia, że tak pięknie zdrowieje. Myślę sobie, że to dlatego, że wetki doskonale trafiły z kuracją i dzięki ciepłym myślom od cioteczek.
Byłam dziś na przeglądzie z Neusią. Świerzb ciągle jest, pan doktor powiedział mi na pocieszenie, że będzie się długo leczył. Oczko prawdopodobnie nigdy nie będzie czyste. Ale pyzatka jest takim słodkim kotem, że na pewno znajdzie dom.
Ostatnio w ramach rozrywki skoczyła mojemu Tżetowi na klatę podczas kąpieli
Teraz siedzi bidusia zamknięta w transporterku, bo ja musiałam umyć podłogę po tym jak zatkałam toaletę ligniną, bo w swojej naiwności myślałam, że się rozpuści jak papier toaletowy
