No, juz po wszystkim. Ania przyjechała, postawiła transporter obok Kici, Kicia grzecznie wmaszerowała do środka (przy niewielkiej pomocy Ani) i wystarczyło zamknąć drzwiczki.... Takie proste - ale ja bym jakoś nie wpadła, że trzeba podstawić transporterek do kota, zawsze próbowałam dostarczyc kota do transporterka, oferma jedna

Poza tym zachęcenie kotki do wejscia też by mi pewnie nie poszło tak sprawnie jak Ani. Aniu, BARDZO Ci dziękuję, jak zawsze można na Ciebie liczyc
Kcia spokojnie przesiedziała w transporterku całą burzę z przywożeniem rzeczy brata - bardziej się bałam o Pusię i Sabcię, zeby przy okazji nie wymknęły sie z mieszkania na mały spacer! I oczywiscie o mało tak się nie stało - Sabunię złapałam stojacą na progu w szeroko rozwalonych drzwiach na korytarz. Jeszcze chwila - a goniłabym ją po klatce schodowej.
Wypuściłam juz Kicię do nowo umeblowanego pokoju. Kanapa chyba została przyjęta z uznaniem, poza tym pokój wzbogacił się o nowe schowki i miejsca to lezenia, więc Kicia wydaje sie zadowolona. Do mnie trochę podchodzi, ale jeszcze się boi. Raz daje się lekko pogłaskac, raz nie. Ale i tak jest lepiej, niz na poczatku.
Apetyt ma lepszy, tylko od paru dni nie było qupala w kuwetce, więc troche się martwię. Ale Kicia tak mało jadła, że może nie było z czego qupala zrobic. Ostatni qupal był trochę rozwolniony, więc zaparcia chyba nie będzie, ale trzeba uwazać.