Krótko, bo po całym dniu dopiero weszłam do domu.
Wczoraj udało mi się nawiać z pracy, zgarnąć kociaki i jechac do lecznicy. Najważniejsze, że wszystkie wreszcie pozbyły się przeziębienia, zero szmerków

Jedynie troszkę u Lusi, ale ona to ma nieustannie - taka pamiątka po pseudoschronisku

Mały Kubutek dostał tylko zastrzyk biostyminki na dobry koniec. Oczka kociaków też znacznie lepiej, jednak cały czas leciutko zaróżowione - ale według wetki po tym co przeszły to niestety będzie nawracać, zwłaszcza u Wiery. Trzeba obserwować i w razie nasilenia natychmiast działać.
Jedynie na uszkach maluchów oraz noskach Wiery i Plamki od Lusi grzybek ma się dobrze

Nowa maść, będziemy smarować.
Najważniejsze, że Lusia może być już sterylizowana, stan jej zdrowia na to pozwala
Wierka daje czadu, ostatnio wyczaiła, że można łapać ząbkami za rękę, wtedy na pewno zrobię to co chce
