Kota w łazience zamieszkała na dobre. Jak to mówią:
de gustibus non est disputandum 
Chociaż ja bym tu sobie chętnie małe
disputandum urządziła

. No cóż, jest jak jest. Brat TŻa, przy ostatniej wizycie, stwierdził, że mamy wypchaną maskotkę w łazience. Kamuflaż to drugie imię Wiewióry.
Problemy qpalowe okazały się wynikiem stresu. Bywa do kuwety, bywa obok, w zależności od tego, czy Wiewiór się czymś zdenerwował, czy nie. Oprócz Klakiera, wrogiem publicznym nr 2, powoli oswajanym jednakowoż, jest Drugi-Kot-W-Lustrze. Lustrze drzwiowym szafy. O dziwo, w lusterku łazienkowym W. lubi się nawet przeglądać, ale istnienie tamtego, dokładnie takiego samego kota, podrażnia W. podwzgórze. Aby się odstresować więc, Kota znalazła sobie rozrywkę. Gada

I uważnie obserwuje wodę, lecącą z kranu do wanny. Coraz bliżej obserwuje. Dziś rano siedziała na zlewie, więc, z głupia frant i cicha pęk, odkręciłam powoli kran i puściłam wodę drobną strużką. Pomyślałam w swej naiwności, że może się Panna napije... Nieee. Picie to przesąd. Ona pod wodę wsadziła łepek

.