Prawie 150 kotów...
Czy deszcz, czy mróz, czy wiatr...
Pani Iza nie może sobie powiedzieć - nie, dziś się nie ruszam z domu! Nie chce mi się...
Każdego dnia czekają na nią. W brudnych bramach, w ciasnych zaułkach, na opuszczonych działkach. (A Szczecin to ja odrobine znam)
A ona każdego dnia zmaga się z ich trudnym losem i niesie im przetrwanie.
Kto z nas nie miewa chwil zwątpienia? Zniechęcenia? Lenistwa?
A ta kobieta od bardzo, bardzo długiego czasu na nic takiego nie może sobie pozwolić. To jest prawie 150 istnień, które ona ratuje każdego dnia. Samo przejście trasy to wiele godzin. Zdobycie jedzenia, przygotowanie go - to kolejne godziny. Próbuję sobie wyobrazić dzień pani Izy... Jednak nie ogarniam tego. Nie jestem w stanie.
I co najwazniejsze. Pani Iza robi to wszystko z potrzeby serca. Zaczęła zupełnie sama. Bez internetu i wsparcia. I dała radę. I cieszę się, że dzięki Wam teraz ma odrobinę łatwiej. I liczę, że ta pomoc będzie trwać. Nikt nie wzbudza we mnie takiego podziwu, jak pani Iza. Choć nie miałam przyjemności jej poznać... Zaciskam kciuki za nią, za jej zdrowie. Bo jej zdrowie to przetrwanie dla wielu kotów, które nie są winne temu, że nie mają domu...