Władzio powinnien nazywać się nie Władzio tylko Mc Gyver.
Wczoraj przychodze do domu, otwieram drzwi od łazienki i co widzę?
Władzio owszem w swoim kubraczku, ale opatrunek jałowy spod kubraczka leży upaprany w żwirku i resztkach jedzenia.
Niech mi ktoś powie jak on tego dokonał nie zdejmując kubraczka??
Władzio na początku był trochę onieśmielony przestrzenią, ale teraz bryka na pokojach razem ze Stachą, jeest co prawda dużo bardziej zachowawczy od niej, ale ma potencjał.
Helenka jakby zawstydzona nowym otoczeniem woli spędzać czas na progu łazienki lub w bliskiej tego broku odległości.
Natomiast Stacha....
Tiaaa
Ten kot mnie przeraża.
Ona niczego się nie boi, lata jak fryga, wskakuje na sofę i fotele, zdobyła jako jedyna drapak i budkę, nie boi się fukających dziewczyn, zaczepia Sopla, wyleguje się na balkonie.
Normalnie szok...z równie nabożnym skupieniem jak ja obserwuje ją Władzio a na jego pyszczku wypisane jest zdumienie w stylu "
Jak to możliwe, że my z jednej matki jesteśmy"
Stacha rulez
Miałam zupełnie inne wyobrażenie niewidomego kota...