MONSTER - w nowym domu - 17.07.2009 za TM

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 16, 2007 14:04

Trzymam kciuki za zdrowie Monstera. Biedny, tak długo cierpi :(

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto paź 16, 2007 14:12

Cześć Bożenko,

Nie ryzykowaliśmy spotkania z rezydentami. Może po operacji , jak już dojdzie do siebie podejmiemy kolejną próbę.

A może do tego czasu znajdzie się ktoś , kto zakocha się bez pamięci w rudym przystojniaku i nie będzie takiej konieczności :? .

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

Post » Pt paź 19, 2007 14:22

Monster po tygodniowym pobycie w domu zachowuje się nadal wzorowo. Przyzwyczaił się też do kuwety ze żwirkiem. Piasek jak wracalismy do domu wydzielał taką woń, że nie dało się wytrzymać.
W nagrodę jedzie z nami w weekend na działkę, niech się chłopak zrelaksuje przed przyszłotygodniowym zabiegiem.

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

Post » Nie paź 21, 2007 14:28

Terrorysta z tego Monstera jest!
Ale jaki przystojny :oops:

MaybeXX

Avatar użytkownika
 
Posty: 9630
Od: Pon sie 13, 2007 17:18
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój

Post » Pon paź 22, 2007 13:59

E tam od razu terrorysta.

Na temat jego niechęci do innych kotów wysnuliśmy następującą hipotezę.
Żył w stadzie około 30 kotów, które były permanentnie głodzone. U nas ze względu na niebezpieczeństwo przyniesienia z lecznicy jakiegoś świństwa został odizolowany od rezydentów. Czyli pierwsze kilkanaście dni spędził jako pan na włościach w pokoju mojej córki. Ponieważ w lecznicy na wstępie dostał rozwolnienia, dzienne racje żywnościowe miał na początku bardzo ograniczone. U nas powolutku zwiększaliśmy ilość jedzonka, aż do momentu kiedy suche przestało być zjadane do ostatniego okruszka ( łącznie ze sprawdzaniem, czy pod miską nic się nie schowało).

Myślimy, że gdy w końcu zobaczył u nas innego kota, doszło do skojarzenia : jestem sam - mam pełny brzuszek, pojawia się konkurencja - będę głodny.

Ale po powrocie widzimy postęp. Pod drzwiami pokoju w którym zazwyczaj przebywa jest spora szpara oraz przy samej podłodze kilka okrągłych otworów. Przed kilkoma miesiącami było to miejsce codziennych łapoczynów z Kazikiem. Wczoraj oba koty również "pacały" się łapkami, ale nie był to już taki łomot jak poprzednio, bardziej przypominalo to chęć nawiązania kontaktu i zabawę. Mamy nadzieję, że gdy oczy nie będą już bolały może jego nastawienia do współplemieńców troszkę się zmieni.

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

Post » Pon paź 22, 2007 14:19

Życzę wyczekanego pojednania :roll:

MaybeXX

Avatar użytkownika
 
Posty: 9630
Od: Pon sie 13, 2007 17:18
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój

Post » Pt paź 26, 2007 9:45

Zabieg w toku :( . Na czas bliżej nieokreślony Monster przeistacza się we Frankensteina.
Przy podawaniu znieczulenia wszystkie członki lekarzy zostały na miejscu, w stanie nienaruszonym.
Przy okazji została pobrana próbka krwi do badania.

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

Post » Pt paź 26, 2007 9:46

:ok: :ok: :ok:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt paź 26, 2007 11:05

Monster juz w drodze do domu - operacja odbyła się bez niespodzainek. Ze względu na swój temperament nie został wyprowadzony z narkozy, MIAŁ SPAĆ JESZCZE PARĘ GODZIN - tym czasem właśnie mój mąż na sygnale gna do domu, bo mu się w samochodze zaczął wybudzać.
To kocisko jest nie do zdarcia.

Dzisiaj w nocy buszował nieustannie po pokoju, bo wieczorem zniknęły miski z jedzeniem. On musi pamiętać, że był taki czas gdy głodował. W nocy obudziło mnie szeleszczenie, wygrzegał ze śmietnika przy biurku kawałek folii po pudełku od papierosów i próbował ją zjeść. Jeszcze bym zrozumiała gdyby to było opakowanie po jakiś produktach spożywczych. Kompletna desperacja, zjeść byle co aby tylko napełnić brzuszek.

Trzymajcie za nas kciuki, jak go znam to nie ustanie dopóki nie ściągnie sobie kołnierza. Obawiam się , że przez najbliższe 10 dni, do czasu zdjęcia szwów, trzeba będzie dyżury nocne poustalać przy Monsterze.

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

Post » Pt paź 26, 2007 11:32

Trzymam kciuki za Kotecka - i za Was, żebyście wytrwali!
Trzeba bardzo uważać na niego - raz jak byłam u dr Garncarza, jedna Pani była z kotem, któremu zdjęła "na parę chwil" kołnierz po operacji, bardzo źle się to dla niego skończyło, wydrapał sobie oczko :(
Mam nadzieję, że Monsterek sobie z nim nie poradzi i za parę dni zapomni, że miał kiedyś chore oczka. Wtedy na pewno nastrój mu się poprawi!

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Pt paź 26, 2007 11:40

:ok:

moka1

 
Posty: 1903
Od: Nie lut 25, 2007 15:48
Lokalizacja: warszawa

Post » Pt paź 26, 2007 12:52

Najnowsze wieści z domu - Monster już całkowicie na chodzie - po narkozie ani śladu. Na razie były tylko próby macania kołnierza łapką.

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

Post » Pt paź 26, 2007 12:57

Podczytywałam i teraz chyba już na dłużej zostanę!

Monster jest kocią pięknością, taki prawdziwy Monster przepiękny! Trzymam kciuki za Was żebyście wytrwali, bo jak wy wytrwacie fochy i harce Monstera to i on na pewno da radę :)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 26, 2007 13:05

Muszę mu zrobić aktualne fotki to dopiero zobaczycie jaki jest sliczny.

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

Post » Pt paź 26, 2007 14:31

Na razie twu, twu, na psa urok, kocio jest spokojny. Nie walczy z kołnierzem.
No ja już nie wiem, on jest kompletnie nieprzewidywalny.

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 44 gości