Od szóstej rano łapałam koty w szpitalu i... klapa - efekt: ZERO


Spotkałam wykastrowane przez nas kicie, obie już ściągnęły sobie szwy. Po rance nie został nawet ślad. Jedna z nich wlazła mi na ręce i tak chyba z pół godziny przytulona do mnie siedziała mrucząc - no rozczuliło mnie to. Najwyraźniej mnie poznała...

O 9 na ulicy sąsiadującej ze szpitalem byłam umówiona z inną karmicielką (y) - od karmicielki szpitalnej(x) dowiedziałam sie, że "y" ma w budynku, który niedługo będzie wyburzany dwa domowe koty i nie wie co z nimi począć.
"Mieszkanie" okazało się ruderą z pozabijanymi deskami oknami, w środku gorzej niż w szpitalnej piwnicy, ciemno, graciarnia i smród.
Karmicielka wsadziła tam dwie kotki - jedną dwa lata temu - ktoś ją jej podrzucił, a druga niecały rok temu zabrała po wypadku z ulicy. Jedną kotkę złapała, druga się przestraszyła i już nie mieliśmy szans jej znaleźć w tym syfie - nawet nie wiedzieliśmy gdzie się ukryła w tej ciemności...
Przed bramą cały czas siedział sobie czarny, gruby kot - karmicielka powiedziała od razu, że to kocur...

Ale.. Asia (mężna kobieta

Czarny "kocur" urodziłyby za dwa dni - to była kotka, w bardzo zaawansowanej ciąży... Asia miała prawdziwą intuicję - karmicielka z pełnym przekonaniem mówiła, że to kocur.

Zabieg z tego powodu był dość trudny, długi - ale wszystko się udało.
Kicia czarna ma wyjątkowe futerko - gęste, miękkie, puszyste - cudne.
Ma też świerzb, ale to nic - damy mu radę.
Szara kicia jest baaardzo wystraszona - odwykła od widoku ludzi... Na początku bardzo się rzucała w kontenerku, a po wybudzeniu zostałam potraktowana warczeniem i fuczeniem. Ale przed chwilą pozwoliła mi się dotknąć - kochana. Cała jest wielka, naprawdę dobrze zbudowana. Oczka ma duże, błyszczące, przerażone.
Przy zabiegach od razu staramy się poczyścić kotom uszy, obejrzeć zęby - nie ma to jak obsługa kota śpiącego.

Czarna kicia miała malutki kamień, ktory bez trudu dało się ściągnąć ręcznie. Szara - okropny, ale tez sporo usunęliśmy. Jeden ząbek



Jeśli obie kicie okażą się nieagresywne, to w sobotę pójdą (razem) do ludzi. Może nie do bogatego domu, ale na pewno będą kochane. Czeka już na nie kuweta, żwirek i dużo miłości. A razie czego - moja pomoc.
Szczęściary!
Gdyby szara była agresywna zawiozę ją do schroniska - do tego baraku wrócić nie może na pewno. Co więcej - musimy tam wrócić po tą druga kicię i też znaleźć jej jakiś dom.
Teraz kicie schroniskowe łażą po pokoju i przyglądają sie szpitalnym, które dałam do klatki


A schroniskowe zadomowiły się, nabrały odwagi.
Piratka myślę, że będzie musiała dostać jeszcze jakiś antybiotyk - coś jej furczy odrobine na oskrzelach. Dziś cwaniara wylizywała tylko sosik z puszki, mięso zostawiając - zapuszczała tylko języczek między kawałki karmy

Ech - koty...
Mam jeszcze wielką prośbę... po raz kolejny - gdyby ktoś mógł wspomóc choć w części jakiś zabieg, to bylibyśmy - ja i koty - bardzo wdzięczni... Bo fundusze nam sie kończą... Może trochę nieregularna i chaotyczna ta nasza akcja - dziś koty barakowe zamiast szpitalnych poszły pod nóż.. Ale one naprawdę były w tym momencie nawet bardziej potrzebujące niż tamte.