A tak wogóle, w sobotę poszłam z Tosiulencją do weta, na kontrolę uszu i wyników badań krwi. W drodze do weta kiciulka była grzeczniutka, w poczekalni również (choć nie omieszkała ofukać przechodzącego obok owczarka niemieckiego

) natomiast u lekarza głośno wyrażała swoja dezaprobatę dla tego, co lekarz z nią robił. i tak, uszy wyleczone na 90%, jeszcze przez tydzień mamy czyścić Otosolem i podawać Oridermyl. Natomiast lekarza zaniepokoiła zmniejszona ilośc płytek krwi - w grudniu Tosia miała ich 203tys. a teraz tylko 134tys. Za miesiąc mamy stawić się do kolejnego pobrania krwi.
Zacznijcie juz trzymac kciuki by wszystko było ok.
Mnie z kolei zaniepokoiło to, że od dwóch dni Tosia ma pare razy dziennie ataki kichania - nie takiego na katar ale powiedziałabym, że takiego uczuleniowego. Jest to taki napad kichania, który trwa około 5 sekund - kicia kicha wtefdy jak najęta. Po czym przechodzi jej jak ręka odjął. Nie wiem, co to może być, może coś fruwa w powietrzu...?
Natomiast Tosia nic sobie z tego nie robi i smacznie lula sobie na moich kolanach.
Pozdrowienia dla wszystkich cioteczek!