Miciusia jest chora.
Wczoraj się bardzo przeraziłam gdy zobaczyłam, że z pyszczka wypływa ślinotok.
Pierwszy raz widziałam u kota aby tak kapało z pyszczka czystą wodą.
Gdy siedziała na stole to pod nim była kałuża wody,

szybko udało mi się ją zapakować i do lecznicy.
W pyszczku nie ma żadnych nadżerek bo podejrzewaliśmy kaliciwirozę, na usg też nic nie wykryto jak i w badaniach krwi też nic.
Byłam z nią rano i po obiedzie i dzisiaj rano.
Wymioty ustąpiły i już mniej pije ale jeszcze jej kapie z pyszczka choć to już zdecydowanie mniej niż na początku.
Dzisiaj dostała leki na 2 dni ale gdyby coś się działo to mam dzwonić do lekarza.
Prawdopodobnie coś z żołądkiem, bo tam była odczuwalna bolesność podczas badania.
Rachunek do zapłaty jest na kwotę 188 złotych minus 12 które były na plusie, razem rachunek 176 złotych do uregulowania, a to jeszcze nie koniec leczenia.
Ktoś może pomóc tej kotce?

