Mietku, dzisiaj dzień życzliwości i szkolne dzieci z klasy VI zorganizowały Koci Bal 8 pt.Koteły dla swoich młodszych kolegów i koleżanek. Impreza udała się świetnie ( jeszcze do teraz boli mnie głowa, i nogi, a to znak dobrej zabawy przecież

), wszyscy świetnie się bawili, spisali się tez rodzice i dziadkowie, którzy zaopatrzyli dzieciaki w rzeczy do pomagania - kocyki, karmę suchą, puszki, zabawki i drobne na zakupy

.Mimo ze szkółka niewielka, wielkie serca uzbierały prezenty dla kotkow. Dziękujemy więc wszystkim, szczególnie Pani Dyrektor, która za podszeptami swojego kocurka Marcysia ( rodem z ulicy), zawsze wyraża zgodę na imprezę i wspiera nas

.
2 pokaźne torby karmy pojechały od razu do kotków pani Zosi, 2 następne zasilą kocią stołówkę w okolicy szkoły - u pani Olgi. Dziekujemy też Pani ze sklepu Żywe ryby z ul. Długiej/Michalczyka, która nie pozwala na bezczeszczenie rybich szczątków ( głowy i porybia, bo chyba nie podroby

), zamraża , gromadzi, by mogla powstać pożywna i smaczna potrawka z dodatkiem kaszy, która tym razem dzięki dodanej marchewce już nie capiła tak,że trzeba było zakończyć ją konspiracyjnie czyli zejść z nią do piwnicy. Koty działkowe już ją wylizywały, koty pani Zosi i pani Olgi tez już pewnie po albo w trakcie degustacji. Post rybny zakończyl sie tym, że TŻ myśli o zupie rybnej i szuka sprawdzonego przepisu
Ja od bardzo życzliwej Pako dostałam michę zupy z soczewicy do domu, wiec wyżerka,że hej.
Mieciu, u nas bardziej smakuje Purina dla alergikow, bo cudnie pachnąca. Natomiast szalony cenowo Orijen czerwony z mięsem bizona, zostal calkowicie zignorowany przez Bellusię, ktora za to rzucila sie na joserę z kaczuchą, ktorej dawno nie bylo, bo trzeba bylo uzupelniać zapasy i akcesoria cukrzycowej Gusi.
I to tak w skrócie, trzymajcie sie i nie dawajcie chorować Dużej, bo trzeba o siebie dbać
A, kominiarzom za bardzo nie ufajcie. Duza widziała, nawet jej pomachał i dzień dobry powiedział, jak sie za guzik złapała. Poszukała ludzi w okularach, psa i wyszło polowicznie szczęście, bo w empiku w promocji byly ozdoby z dzwonkami, ktore swietnie w myszach sie mieszczą, ale jak już chciala fakturę, to ja odesłali do drugiej kolejki, zamiast umieścic info, gdzie kasa z wydawaniem faktur, a słabo sie czuła juz, ale cóż, wnętrza myszy ważniejsze, więc ustny łomot dostała nieuprzejma sprzedawczyni. A z kominiarzem to moze teraz nie okularów, ale soczewek trzeba wypatrywać, albo coś innego?