Kochane, Michaś niewątpliwie ma chore nerki, ale to nie wszystko

Tkwi w nim coś jeszcze.
Wynik badania poziomu cukru po stresującej podróży z Poznania do Warszawy wyniósł ok. połowy dolnej granicy normy - 40

, a przecież cukrzyca została wykluczona (badaliśmy fruktozaminę). Wyniki wątrobowe, niedawno dobre, poszybowały w górę. Kreatynina, pomimo że nadal jest w normie skoczyła w ciągu tygodnia z 0,9 do 1,82 - taki skok byłby uzasadniony w wypadku zakażenia dróg moczowych, które podejrzewała Pani doktor Neska, jednak wynik posiewu moczu je wykluczył.
Przypadek Michała jest dla wszystkich bardzo tajemniczy, niejednoznaczny. Weci prowadzący podejrzewają, że coś uciska przysadkę, być może na skutek uderzenia w głowę (Michaś trafił do schronu z obrażeniami głowy odniesionymi w wypadku komunikacyjnym). Podobno jedynym naszym tropem pozostał rezonans (tylko on pokarze tkanki miękkie), ale czy to badanie ma sens? Koszt to ok. 900zł (rezonans plus wyrwanie kła, by zaoszczędzić kotu kolejnej narkozy), ale nie to jest prawdziwą przeszkodą, zorganizuję potrzebną kwotę. Prawdziwym problemem jest fakt dwugodzinnej narkozy jakiej Michaszek musiałby zostać poddany. Wiecie jak narkoza obciąża nerki. Jeśli jednak neurolog orzeknie, że wynik może pomóc w wyleczeniu rudzielca to stanę na rzęsach, zawiozę Micha do Wrocławia i obejrzymy co się dzieje w jego główce. Jeśli jednak miałaby to być tylko "sztuka dla sztuki" czyli rozwiązanie weterynaryjnej zagadki, które w niczym kotu nie pomoże to na pewno nie zdecyduję się na takie obciążenie nerek Michała. Wówczas pozostają nam działania doraźne. Na szczęście, pomimo tych przedziwnie zmieniających się wyników Michałek czuje się dobrze

Kroplówki robimy co drugi dzień, dajemy leki i tulimy się
Miałam nadzieję, że mamy już wyjaśniającą wszystko diagnozę. Cieszyłam się tym, pomimo że PNN to nic wesołego. Wczoraj troszkę się podłamałam, pochlipała u weta

, ale już staram się pozbierać i działać. Bo przecież tylko to ma sens i może pomóc kotu!!!
A propos pomocy, to jest wokół tego rudego misia całe mnóstwo życzliwości, starań i wsparcia

Właśnie odebrałam telefon z gabinetu wet. Bahati

(zaprzyjaźnionego z Fundacją

), gdzie leczyłyśmy białaski, że mają dla niego 4 kg karmy Renal. Jakiś pacjent przerzucił swojego kota wyłącznie na saszetki, a karmę przekazał Paniom doktor. One natychmiast pomyślały o Michale. Wiecie, to wszystko bardzo mnie wzrusza i wzmacnia!!! No i realnie pomaga, bo gdyby nie hojność społeczności FB byłoby baaardzo trudno ponosić koszty leczenia tak trudnego przypadku, nawet z pomocą Fundacji (bo przecież pieniądze na jej konto z nieba nie spadają, a kotów pod opieką ma naprawdę wiele, oj wiele).
Pani doktor prowadząca również bardzo się angażuje, a to jest szalenie ważne
Dziękuję, że jesteście i o kciuki upraszam, kochane
