
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
asia-lodz pisze:Za cholerę nie pojmuję, co tu się odbywaAle to dlatego jutrzejsza wizyta jest niemożliwa? Bo nie wiem, co powiedzieć pannie, która miała robić zdjęcia. Jeszcze nie odwoływałam, bo nie wiedziałam, co się wyklaruje.
Georg-inia pisze:Asiu, Pani Emilia (której obecność jest niezbędna niestety) nie jest w stanie jutro być w domu Mamy wcześniej niż przed późnym wieczorem. Jest pielęgniarką, na drugim końcu miasta, dyżury awaryjne nie do końca się zgadzają z grafikiem - to raz. A dwa... ona się teraz po prostu boidziękuję Ci, że znalazłaś tę Panią Fotograf
ale sytuacja jest na tyle skomplikowana, że jeśli tylko się da - trudno, może nie najlepsze - ale postaram się zrobić sama jakieś fotki... strasznie Ciebie i Panią Fotograf przepraszam, nie myślałam, że sprawa jest tak złożona
![]()
Georg-inia pisze:chciałam dobrze, a wyszło jak zwykleale zwrócono się do mnie, do Kotyliona, o pomoc...
spotkałam się dziś z Panią Emilią. Płaczącą Panią Emilią![]()
Nie wiem jak, pewnie przez FB, sprawą zainteresowała się pewna organizacja prozwierzęca. I to zainteresowanie podobno było z samej "góry", która nakazała "pomóc w tragedii łodziance". Szkoda tylko, że nie wzięto przy tej pomocy pod uwagę ludzi i ich uczuć...
Zdjęłam z FB namiary na Panią Emilię, tutaj też zdejmę. Ona nie wie, jak ten świat zwierzęcy działa, nie wiedziała, że może spotkać się z ocenami jej jako człowieka, a wręcz z ostracyzmem ze strony tej organizacjiwiecie, że łatwo skrzywdzić przez internet. Tym bardziej, że osoba bezpośrednio zainteresowana - sama kompletnie niemedialna i "nienetowa" - dowiaduje się o tej krzywdzie od osób postronnych
Nie będę Wam mówić, co usłyszała Pani Emilia od przedstawicieli organizacji, nie jestem upoważniona do rozgłaszania całemu światu przebiegu rozmowy ani tym bardziej tego, czemu ta rozmowa wyglądała tak, a nie inaczej. Zresztą nie znam opinii drugiej strony, więc nie byłoby to do końca uczciwe.
Obiecałam zrobić wszystko, żeby jak najwięcej kotów (i Aron) znalazło nowe domy, ale jednocześnie chronić Panią Emilię i Panią Barbarę przed kolejnymi napaściami internautów i szkalowaniem dobrego imienia, przede wszystkim Pani Emilii. Nie mogę (i nie chcę nawet) wyjawiać powodów całej tej sytuacji, więc tutaj, na miau, zostaje tylko moja reputacja i moje dobre (mam nadzieję) imię. Po prostu musicie mi zaufać...
Wszystkim osobom, które uważają, że przecież córka powinna przejąć wszystkie zwierzęta umierającej matki i mają zamiar mi to wypominać, przypominam, że zazwyczaj awantury tutaj są o porzucenie / oddanie do schroniska zwierząt "po zmarłych", że przecież był czas na szukanie im nowych domów... Pani Emilia robi co może, zdając sobie sprawę z tego, że nie jest w stanie zapewnić tym zwierzętom godziwych warunków. Oczywiście żaden kot czy Aron - nawet jeśli nie znajdzie nowego domu - do schroniska czy na ulicę nie trafi. Może nie powinnam tego pisać, ale szantaż emocjonalny nie leży w mojej naturze.
strasznie przeżyłam to dzisiejsze spotkanie z Panią Emilią... strasznie...
Georg-inia pisze:Największy "dzikusek" to SaraPani Emilii dała się dotknąć dopiero po miesiącu, kiedy dzień w dzień była z jej ręki karmiona. Wcześniej pomieszkiwała na jakimś stryszku i tam p. Emilia wstawiała jej miseczkę z jedzeniem. Coś czuję, że tu będzie największy problem, bo kto zechce kota, który jest kompletnie niekontaktowy?
Goyka pisze: czy koty maja w necie pakiet ogloszen od catangel?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google Adsense [Bot] i 58 gości