No ale wiadomości samych dobrych być nie może oczywiście...
Dzisiaj wracam sobie z pracy a tu dzwoni TŻ z tekstem "czemu rano zamknęłaś kotki w sypialni?"
Ja wielkie gały, bo nie zamykałam nikogo, na dodatek wychodziłam z domu wcześniej niż on
Prawdopodobnie duże koty jak szalały - bo mają taki szał z rana i jak się bawią to biegają jak konie - to któryś wyrżnął kuprem w drzwi i zatrzasnął całe towarzystwo razem - tak się złożyło, że "na wolności" chyba tylko Misiunia została i nie wiem czy nie jeden maluch, bo TŻ zauważył 3 maluchy zamknięte z dużymi chłopcami.
Kazałam mu pokój obejrzeć, obwąchać itp, bo chociaż mamy kuwetę krytą w pokoju, ale ma drzwiczki i jak dotąd widziałam tam tylko 1 kupkę malucha w środku, więc raczej nie potrafią tam wchodzić.
...i oczywiście jak wróciłam do domu, to okazało się że centralnie na środku kołdry jest mega-rzadki kupal pełen członów tasiemca

na dodatek to była kupka pół na pół ze śluzem, no i odrobinką krwi - widać tasiemiec daje maluchowi któremuś czadu

na szczęście jutro już zaczynamy kurację i mam nadzieję, że wszelkie robactwo opuści te małe ciałka już na dobre.
No, żeby nie było za łatwo, to jeszcze pod kołdrą znalazłam siuśki x 2 - po równo

, jedne na miejscu TZta a drugie na moim.
No ale to nie wina koteczków, bo nie miały jak do kuwety iść zbytnio, więc TŻ nawet nie rozpaczał.
Na szczęście mamy materac zapasowy, bo łóżko musi wyschnąć po praniu...