Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 22, 2012 20:29 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

Hakita :(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88489
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt cze 22, 2012 20:35 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

Falka pisze:Hakita - współczuję :(
A podjęliście próbę chemioterapii?


Był taki moment, że bardzo chciałam, ale Zulusek dopiero, co odzyskał siły i odrobinę przytył po ciężkiej operacji... Ledwo ją przeżył, bo dawano mu 10-15% szans...
Kiedy byliśmy na rozmowie z lekarką zajmującą się chemią, to odradzała.
Po pierwsze dlatego, że Zulek musiał nabrać jeszcze więcej sił.
Po drugie, uważała, że jego charakter raczej nie pozwoliłby na podawanie chemii.
A po trzecie ogółem odradzała chemię, bo ponoć jest bardzo ciężka dla kotów i one wyjątkowo źle to znoszą.
Przyznam, że byłam ogłupiona całkowicie, bo od samego początku wszyscy spisali nas na stracenie (konsultowałam przypadek Zuluska przynajmniej z 10 lekarzami), a i tak dzięki naszej ciężkiej walce Zulusek zamiast tygodnia, o którym mówił lekarz, przeżył jeszcze ponad 2 miesiące...
Przyznam, że po Twoim wątku, po artykułach, które zamieściłaś jestem bogatsza o ogromną wiedzę i bardzo żałuję, że tej wiedzy nie miałam w zeszłym roku, choć nocami szukałam w internecie jakichkolwiek informacji. Uświadomiło mi to wszystko też, że lekarze nie mają żadnego, absolutnie żadnego pojęcia o nowotworach, poza wyjątkiem specjalisty, jakim jest dr Jagielski i może jeszcze jakimiś wyjątkami... Jeśli któregokolwiek z nas dopadnie takie nieszczęście, to tak naprawdę w większości musimy sami być lekarzami dokształcając się w tym temacie nieustająco.
Do dziś nie mogę się pogodzić z odejściem mojego ukochanego Zuluska, walczyliśmy łącznie pół roku. Był za młody by odejść, miał niecałe 7 lat...
Przepraszam za ten długi wpis, chciałam tylko Falko odrobinę przybliżyć naszą sytuację.

Trzymam mocno i nieustająco kciuki za cudownego Rusłanka :1luvu:
Ciesz się każdą chwilą i każdym pozytywnym objawem.
Jestem niesamowicie zaskoczona, ale i szczęśliwa, że Rusłanek tak dzielnie i ogółem bezproblemowo radzi sobie i znosi całe leczenie.
To naprawdę niebywałe...
Życzę Wam wszystkiego najlepszego i będę cały czas myślami z Wami :1luvu:
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1349
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Pt cze 22, 2012 20:38 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

Hakito - tym bardziej smutno :(


Falko - Twoj watek jest bardzo wazny i mnie osobiscie dal ogromnie duzo. Dzieki niemu boje sie odrobine mniej, bo jak wiadomo najbardziej boimy sie nieznanego, a kazdy na poczatku tej drogi jest przerazony i zdezorientowany...
Dziekuje :1luvu:
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88489
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt cze 22, 2012 20:53 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

Hakito - dobrze, że napisałaś o Waszych doświadczeniach. Widzę, że ten wątek i te informacje rzeczywiście mają sens. I może komuś pomogą.
Bardzo Wam współczuję. Wiem, co przeżywaliście. Zulusek zawsze będzie w Waszych sercach.

My mamy ogromne szczęście, że jest dr Jagielski i że wiedzieliśmy o nim, o jego pracy.
I że Rusłanek jest silny, odważny, że ma do nas zaufanie. On naprawdę jest wyjątkowy. Wiem, co mówię.

Po raz kolejny spotykam się z informacją, że koty bardzo źle znoszą chemię. Czytam, że bardzo źle albo, że gorzej od psów. Nie jest to prawdą.

Na 4 koty z lecznicy, z których opiekunami rozmawialiśmy, tylko jeden po podaniu pierwszej chemii stracił całkiem apetyt, nie chciał jeść i kolejna chemia została odłożona do czasu aż trochę kotek odsapnie i zacznie jeść. Trzy (w tym Rusłan) znoszą ją dobrze. Jeden kocurek - 15-letni od roku jest na chemii i jedyne skutki uboczne jakie odczuwał, to sporadycznie - mdłości i brak apetytu, wypadły mu też wąsy ale poza tym czuje się doskonale - bawi się i biega. Drugi kot był na chemii przez 3 lata. Już nie żyje ale nie z powodu raka, tylko bakterii, która go pokonała, kotek miał też FeLV. Tak, że jak widać i z tego co mówią w badaniach opiekunowie (podlinkowany artykuł w pierwszy poście - jest po angielsku, jakby ktoś potrzebował tłumaczenia to służę pomocą) i z osobistych kontaktów z opiekunami kotów na chemioterapii, nie jest tak źle. Założeniem chemioterapii jest podniesienie komfortu życia kota. Jeśli skutki uboczne powodują cierpienie, to prowadzenie terapii nie ma sensu i jest nieetyczne.

Myślę, że to, czy chemia się powiedzie i jak kot na nią zareaguje zależy od dwóch czynników - doświadczenia lekarza i konkretnego kota. Każdy lek cytostatyczny musi być odpowiednio dobrany, w odpowiedniej dawce, przy odpowiednim poziomie różnych parametrów krwi i stanie kota. Lek przygotowywany jest w danym momencie dla konkretnego kota. Jeśli w tym właśnie momencie okaże się, ze stan kota lub parametry nie są takie jak trzeba, lekarz musi podjąć decyzję co robić dalej - czy zmienić planowy lek, czy dawkę, czy odłożyć zabieg. Myślę, że lekarz, który nie ma doświadczenia może z tego powodu koty zaszkodzić zamiast pomóc. Tak więc uważam, że leczenie można podejmować ale w przypadku, gdy jest lekarz, który z pełną odpowiedzialnością może je poprowadzić.

Falka

 
Posty: 32823
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Pt cze 22, 2012 21:02 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

Zuza - ja mam nadzieję, że do niczego Wam się mój wątek nie przyda :ok:

Falka

 
Posty: 32823
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Pt cze 22, 2012 21:04 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

Falka pisze:Zuza - ja mam nadzieję, że do niczego Wam się mój wątek nie przyda :ok:

A to insza inszosc :)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88489
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt cze 22, 2012 21:18 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

Dziękuję Wam bardzo...

Tak naprawdę, napisałam bardzo niewiele, to nie była nawet 1/100 naszej historii, ale to wątek Rusłanka i jemu poświęcamy tu uwagę :1luvu:
Wiedza w zakresie nowotworów i leczenia nadal jest bardzo mała i mało dostępna, dlatego myślę, że może warto by było, aby powstał oddzielny wątek na ten temat.
A w nim w sposób zebrany i skomasowany przedstawione doświadczenia osób, które zetknęły się z tą okrutną chorobą u swoich kotków i ewentualnie odwołanie do danego wątku - do poczytania dla chętnych.
Co prawda, osobiście w większości raczej mogłabym przed czymś przestrzegać, ale to też może być przydatne...
Chyba, że taki wątek już istnieje.
Falko, naprawdę Wasze doświadczenia i opisy są bezcenne...

Zuza, choć nie mam wiedzy, co dolega Twojemu Kociakowi, to i ja mam nadzieję, że doświadczenia tutaj przedstawione nie będą Tobie przydatne :ok:
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1349
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Pt cze 22, 2012 21:26 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

Chyba nie ma takiego watku.
Hakita - Leos ma guza w jelitach, jeszcze nie wiemy jakiego, w poniedzialek idziemy do Jagielskiego.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88489
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt cze 22, 2012 21:33 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

To myślę, że warto taki założyć...

Zuza, trzymam mocno kciuki...
Mam nadzieję, że będzie dobrze, musi być dobrze :ok:
Dobrze, że macie pod ręką świetnego specjalistę...
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1349
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Pt cze 22, 2012 21:52 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

Pewnie wątek by się przydał ale ja się tego nie podejmę. Mam tu rusłankowe poletko do zaopiekowania i nie czuję się na siłach, żeby zorganizować wątek ogólny.

Falka

 
Posty: 32823
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Pt cze 22, 2012 21:55 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

Mysle, ze jak w kocim ABC beda watki na temat chemioterapii podane to wystarczy na razie...
A chemioterapeutyczny watek ogolny pewnie z czasem powstanie...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88489
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Sob cze 23, 2012 16:38 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

U nas dziś kryzys.

Wieczorem zmierzyłam temperaturę i było 39.2°C. Przy takiej temperaturze miał Rusłan ostatnio podawaną chemię więc uznałam, że nie jest źle. Noc jednak miałam ciężką, bo czułam, że coś jest nie tak, jak być powinno. Osłabienie po chemii zwykle jest ale jednak trwa to zbyt długo. Wczoraj wieczorem jadł niezbyt chętnie ale jadł. Dziś rano nie chciał.

Pojechaliśmy do lecznicy. Temperatura 41°C. Ciężko było ją zbić. Po półtorek godziny zeszła do 39,9, po kolejnej godzinie do 39,6.
Teraz mierzyłam w domu i jest 38,8. Rusłanek zjadł też z apetytem naprawdę sporo wołowiny, do tego trochę chrupek. Oby się tendencja utrzymała. Jutro znowu jedziemy do lecznicy.

Wyniki krwi pokazały, że białych krwinek jest naprawdę dużo, tak więc nie jest to supresja szpiku. Coś nam się dodatkowego przyplątało przy obniżonej odporności.

Proszę o kciuki i mnóstwo dobrych myśli dla Rusłanka.

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Falka

 
Posty: 32823
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Sob cze 23, 2012 16:45 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

Ogromne kciuki dla Rusłanka i całe morze ciepłych myśli!!! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob cze 23, 2012 17:31 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

Ruslanku - zdrowiej szybciorasem kochanie!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88489
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Sob cze 23, 2012 19:20 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

38.7°
Jest w miarę.

Falka

 
Posty: 32823
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: elmas, Google [Bot], Hana, northh i 271 gości